Z ligi regionalnej do LE. Rywale Piasta zrobili wrażenie. Austriacy zdziwieni transmisją

Media w Austrii chwalą debiutującą w europejskich pucharach ekipę TSV Hartberg i nie są specjalnie zdziwione jej porażką w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy z Piastem (2:3). Dlaczego? Bo TSV to kopciuszek nie tylko w rozgrywkach międzynarodowych, lecz także w kraju. Ekipa, której sporo obecnych graczy trzy lata temu biegało w lidze regionalnej.

"Dzielny Hartberg prawie dał radę" - skomentował porażkę 2:3 z Piastem Gliwice dziennik "Kronen Zeitung". Dziennikarze gazety podkreślają, że był to debiut TSV na europejskiej scenie i że piąta drużyna poprzedniego sezonu w Austrii w starciu z trzecią siłą polskiej Ekstraklasy zaprezentowała się dobrze, a do szczęścia zabrakło jej niewiele.

Zobacz wideo Piotr Parzyszek: Ta awantura z tym transferem tak długo trwała, że prawie się rozpłakałem w domu

Przeprowadzający relację live z Gliwic portal oe24.at szczególnie komplementował swoją drużynę po pierwszej połowie, zremisowanej 1:1. "Hartberg gra dobrze, jest częściej przy piłce i ma więcej z gry. Jak dotąd był to bardzo przekonujący debiut na europejskiej scenie". Gdy jednak w drugiej połowie w 83. minucie Piast znów odskoczył dzielnie walczącym gościom, austriacki dziennikarz opisujący wydarzenia na boisku ujął to dosadnie:

"Ależ to jest denerwujące! Polacy już po raz trzeci w tym spotkaniu objęli prowadzenie" - napisał w relacji, podkreślając, że dobry wynik był w zasięgu, choć były też niespodzianką.

Piast pokonał kopciuszka, który lubił marzyć

"W marzeniach wszystko jest dozwolone" - zaczął natomiast swoją relację z Gliwic wysłany na mecz Matthias Janischa. Ponoć te słowa trener Hartberga, Markus Schopp, wielokrotnie kierował już do piłkarzy swojej drużyny przed ważnymi meczami. Do tej pory pomagały. Kolejne ze snów TSV się przecież spełniały. Zespół w czerwcu 2017 roku grał w austriackiej lidze regionalnej, ale potem zaczął szybki marsz w górę. Dwa lata temu pierwszy raz w historii awansował do austriackiej Bundesligi. Niespodziewanie utrzymał się w niej w pierwszym sezonie, a potem - co było jeszcze większym zaskoczeniem - zajął w lidze piątą lokatę, która dawała baraż o grę w eliminacjach Ligi Europy. Ten barażowy dwumecz z Austrią Wiedeń TSV też zresztą wygrał i miał chrapkę na coś więcej. "Marzenia Hartberga o Europie dopiero w końcówce meczu w Gliwicach przerwał jednak Piast" - puentuje gazeta.

"Kurier" cytujący zresztą Schoppa po meczu sygnalizuje, że austriacki trener miał do swych zawodników kilka uwag. Tak jakby jego podopieczni z tych marzeń w którymś momencie zrezygnowali sami.

"Jestem dumny z moich graczy, ale muszę też powiedzieć, że ułatwiliśmy Piastowi zadanie. Daliśmy im okazje na te bramki. Na tym poziomie po prostu nie wolno tego robić" - mówił szkoleniowiec, sygnalizując, że do stanu 2:2 mecz był wyrównany. Przypomniał też o rzeczy, o której trzeba pamiętać z polskiej perspektywy. "Niektórzy nasi zawodnicy jeszcze kilka lat temu występowali w lidze regionalnej, a teraz zadebiutowali w Lidze Europy" - dodał uśmiechnięty szkoleniowiec. Ciesząc się z wygranej Piasta z Austriakami, dobrze mieć to na uwadze. Szczególnie przed kolejnym, trudnym meczem z FC Kopenhagą.

Doping w telewizji, cisza na miejscu - Austriacy zdziwieni

Mecz wzbudził też spore emocje nie tylko przez wyrównaną grę. Tamtejsi widzowie wydawali się mocno zaskoczeni przez Telewizję Polską, która produkowała sygnał z tego spotkania. Media całą sytuację nazwały "dziwną". Chodzi o chóralne śpiewy i doping kibiców, który widzowie śledzący mecz na ORF słyszeli podczas transmisji (w Polsce też był on prezentowany). Tymczasem stadion w Gliwicach według zaleceń UEFA był zamknięty dla publiczności. Komentujący mecz Boris Kastner-Jirka pytał nawet będącego w Gliwicach kolegę czy na widowni na pewno jest pusto.

"Próba wprowadzenia meczowego nastroju przez telewizję była nieco absurdalna ze względu na puste trybuny. Nagrania śpiewów sugerowały, jakby mecz toczył się przed tysiącami kibiców, podczas gdy na trybunach ziało pustką" - skomentowało to "Kronen Zeitung". Być może Austriacy nie oglądali za wiele choćby niemieckiej Bundesligi, gdzie podobny zabieg opcjonalnie wprowadzono już w maju, zresztą nie tylko tam. A może przy transmisjach w czasie pandemii nikt do tej pory nie proponował im ścieżki dźwiękowej z efektem pełnych trybun?

Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl

Przeczytaj też:

Więcej o:
Copyright © Agora SA