Został bohaterem Piasta Gliwice, choć to nie on miał strzelać. Taktyczne mistrzostwo Fornalika

Piast Gliwice znakomicie zaczął mecz z Hartbergiem, a efektem odważnej gry był gol strzelony już w 10. minucie. Jego autorem był najlepszy zawodnik tego spotkania - Martin Konczkowski. Mecz dobrze się też skończył - tym razem Konczkowski asystował, a gola dającego awans strzelił Michał Żyro. Piast wygrał 3:2 i zagra w III rundzie eliminacji Ligi Europy.

Piast dobrze rozpoczął ten mecz - odważnie, z animuszem, atakował dużą liczbą piłkarzy. Każda groźna akcja przechodziła przez Martina Konczkowskiego ustawionego na prawym wahadle. Gdy Piast bronił - miał pięciu obrońców, a gdy atakował - Konczkowski ustawiał się jak skrzydłowy. Już jego pierwsza akcja przyniosła gola: najpierw okiwał austriackiego obrońcę, a po chwili trafił piłką między nogami bramkarza. Zaimponował w tej akcji szybkością i spokojem w wykończeniu. Kopnął piłkę tak, jakby od lat był napastnikiem, a co ciekawe, portal "Ekstrastats" podał statystykę, że Konczkowski jest w czołówce najrzadziej trafiających do bramki obrońców w Ekstraklasie. W całej karierze strzelił tylko cztery gole. - Decyzję podjąłem w ułamku sekundy. Nie zakładałem takiej akcji, nie planowałem jej, wyszło spontanicznie. Fajnie, że wpadło - komentował po meczu na antenie TVP Sport.

Zobacz wideo

Piast po wyjściu na prowadzenie nieco zwolnił, ale Konczkowski wciąż był aktywny na skrzydle i gdy tylko udało mu się przedostać z piłką pod pole karne, kończył akcję dośrodkowaniem. W efekcie Piotr Parzyszek groźnie uderzał piłkę wolejem, a Kristopher Vida w jeszcze lepszej sytuacji - ustawiony sam na wprost bramki - nie trafił w jej światło. Na dobrą sprawę po pół godzinie prawy wahadłowy Piasta powinien mieć na koncie gola i dwie asysty. Piast za tę nieskuteczność napastników zapłacił w 30. minucie - nieudane wybicie Tomasa Huka wykorzystał Tobias Kainz i strzałem z dystansu doprowadził do remisu. Wicemistrzowie Polski mogli czuć niedosyt, ale jednocześnie sami byli sobie winni - po strzelonym golu oddali gościom inicjatywę, nie powtarzali już akcji z udziałem Konczkowskiego, a ich nieliczne ataki kończyły się stratami w środku pola.

Respekt do Austriaków był zdecydowanie przesadzony. Hartberg w 2018 roku po raz pierwszy w 74-letniej historii awansował do najwyższej ligi, w tym roku debiutuje w europejskich pucharach, bo w zeszłym sezonie udało mu się zająć piąte miejsce w Bundeslidze i wywalczyć awans do eliminacji Ligi Europy w play-offach z Austrią Wiedeń. W Gliwicach niczym szczególnym się nie wyróżniał. 

Te same błędy po przerwie i kolejny błysk Marina Konczkowskiego dał Piastowi awans 

Po przerwie zespół Waldemara Fornalika, którego jednak zabrakło na ławce rezerwowych ze względu na pozytywny wynik testu na koronawirusa, powtórzył błędy z pierwszej połowy: znów wyszedł na prowadzenie - gola strzelił Patryk Sokołowski - ale później zamiast iść za ciosem, oddał piłkę Austriakom. I w końcu popełnił błąd w ustawieniu, który skończył się golem na 2:2. Wystarczyło podanie z głębi pola - Piotr Malarczyk stał zbyt daleko od Jakuba Czerwińskiego, a wolną przestrzeń wykorzystał Lukas Ried, który wbiegł w pole karne, świetnie opanował piłkę i mocno uderzył na bramkę.

I znów kluczowy okazał się Konczkowski, który w 84. minucie jeszcze raz celnie dośrodkował w szesnastkę gości, a na piłkę idealnie nabiegł wprowadzony kwadrans wcześniej Michał Żyro. Głową pokonał Rene Swete, a Piast nie oddał już prowadzenia 3:2 i po emocjonującym meczu awansował do III rundy eliminacji Ligi Europy. Bohater spotkania był nieoczywisty - ustawiony na nietypowej pozycji Konczkowski - autor gola i asysty.

Więcej o:
Copyright © Agora SA