Legia Warszawa za burtą! Zadecydował gol w doliczonym czasie gry

Znowu się nie udało! Legia Warszawa trzeci raz z rzędu nie awansowała do europejskich pucharów. W czwartkowym meczu eliminacji do Ligi Europy wicemistrzowie Polski przegrali w Glasgow z Rangers FC 0:1. Bramka dla gospodarzy padła w doliczonym czasie gry.
Zobacz wideo

W poprzednich rundach Legia mierzyła się ze znacznie słabszymi rywalami. Wicemistrzowie Polski wyeliminowali kolejno: gibraltarski Europe FC, fiński Kuopion i grecki Atromitos. Żaden z tych zespołów nie strzelił nawet Legii gola. Radosława Majeckiego nie pokonali także piłkarze Rangers FC podczas spotkania w Warszawie (0:0). W Glasgow też długo nie mogli go przechytrzyć.

Choć obrona Legii jest uznawana za jej najmocniejszą formację, to zaczęła mecz dość nerwowo. Jędrzejczyk skiksował przed polem karnym, piłkę przejął Arfield, ale w ostatniej chwili wyłuskał mu ją Lewczuk. Zaledwie 120 sekund później były stoper Bordeaux również się pomylił. Morelos odebrał mu piłkę i zagrał do Ojo, jednak strzał skrzydłowego był niecelny. Podobnie jak jego próba główą, która była chyba najlepszą okazją gospodarzy w pierwszej połowie.

A jak grała Legia?

Przede wszystkim miała duży problem, aby utrzymać się przy piłce na połowie rywala. Zresztą, na swojej połowie wyglądało to niewiele lepiej. W pierwszej połowie goście mieli dwie akcje. Pierwsza zakończyła się fatalnym strzałem Kulenovicia, a druga Luquinhasa. Brazylijczyk efektownie minął dwóch rywali, jednak uderzał zdecydowanie za lekko. No i wprost w bramkarza.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, to wciąż gospodarze naciskali, a Legia głównie skupiała się na obronie i próbowała kontratakować. W 52. minucie Tavernier dośrodkował w pole karne do Morelosa, ale jego strzał został zablokowany przez Lewczuka. Lewczuka, który dwoił się i troił w defensywie, wielokrotnie przecinając ataki rywali. Był najlepszym piłkarzem Vukovicia.

Trener Legii starał się reagować na wydarzenia boiskowe, więc zdjął bezproduktywnego Kulenovicia i już w 54. minucie wpuścił Jarosława Niezgodę, który w miniony weekend zdobył dwie bramki w meczu z ŁKS-em Łódź (3:2). Niezgoda walczył i starał się atakować obrońców, ale był kompletnie osamotniony w ataku. Rangersi nie schodzili z połowy Legii.

Drużyna Stevena Gerrarda miała prosty plan na mecz. Środkowi pomocnicy przesuwali ciężar gry na skrzydła, a Ojo i Aribo (często podłączał się także boczny obrońca - Tavernier) dośrodkowywali piłkę w kierunku Morelosa. I tak do znudzenia.

W 76. minucie sędzia musiał na chwilę przerwać spotkanie, bo na boisku nie było nic widać. Kibice Legii odpalili race.

W 83. minucie McGregor efektownie obronił strzał Niezgody. Legia rozegrała rzut rożny, po którym technicznym strzałem sprzed pola karnego popisał się Andre Martins, jednak piłka pofrunęła tuż nad poprzeczką. Chwilę później szansę miał Niezgoda, ale strzelił wprost w bramkarza.

Kiedy wydawało się, że dojdzie do dogrywki, to w drugiej minucie doliczonego czasu gry Morelos wykorzystał wrzutkę Jonesa i precyzyjnym strzałem głową pokonał Majeckiego. Bramkarz Legii popisał się wcześniej kilkoma świetnymi interwencjami, ale tym razem nie miał szans. Napastnik Rangersów był kompletnie niepilnowany.

Tym samym Legia po raz trzeci z rzędu nie awansowała do europejskich pucharów, co odbije się na budżecie wicemistrzów Polski.

Pobierz aplikację Football LIVE na Androida

Aplikacja Football LIVEAplikacja Football LIVE Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.