Ajax Ligi Europy. Eintracht Frankfurt stale przewyższa oczekiwania i zachwyca Europę

Trzy lata temu Eintracht Frankfurt był o krok od spadku do drugiej Bundesligi. Uratował go Niko Kovac. Po jego odejściu do Bayernu Monachium Eintracht paradoksalnie radzi sobie jeszcze lepiej. Do Ligi Mistrzów może wejść na dwa sposoby: albo przez ligę (gdzie zajmuje czwarte miejsce) albo dzięki wygraniu Ligi Europy, w której właśnie wyeliminował Benfikę. "Orły" można nazwać wręcz Ajaksem tych rozgrywek.
Zobacz wideo

To zaktualizowana wersja tekstu opublikowanego 11 kwietnia

Ten rok układa się dla Eintrachtu Frankfurt bajkowo. Awansował do półfinału europejskiego pucharu po raz pierwszy od prawie 40 lat (1980 rok), będąc ostatnią nadzieją Niemców na odniesienie jakiegokolwiek sukcesu. W dodatku na pięć kolejek przed końcem sezonu zajmuje w Bundeslidze czwarte miejsce, premiowane awansem do Ligi Mistrzów. I pomyśleć, że jeszcze w 2016 roku Eintracht utrzymał się w lidze dopiero po barażach, a przed tym sezonem niektórzy znowu wróżyli mu walkę o utrzymanie.

Eintracht Frankfurt odbudowany przez Niko Kovaca

19 maja 2018 roku Niko Kovac pożegnał się z Frankfurtem w najpiękniejszy możliwy sposób - pokonując w finale Pucharu Niemiec Bayern Monachium, czyli swojego przyszłego pracodawcę. Niko Kovac przejął w 2016 roku zespół pikujący do drugiej Bundesligi i zrobił z niego pucharowicza. Dopiero słabsza końcówka sezonu sprawiła, że Eintracht ostatecznie zajął ósme miejsce i nie awansował do Ligi Mistrzów.

Największym osiągnięciem Kovaca było poradzenie sobie z tyglem narodowościowym, jakim była szatnia Eintrachtu: dzielili ją obywatele Finlandii, Meksyku, Niemiec, Argentyny, Francji, Izraela, USA, Holandii, Hiszpanii, Szwajcarii, Japonii, Serbii, Ghany, Bośni, Szwecji oraz Kamerunu. Jego Eintracht oparty był przede wszystkim na znakomitej defensywie; w poprzednim sezonie stracił 45 goli (mniej niż trzecie Hoffenheim), ale problem w tym, że strzelił ich... tyle samo.

Huetter przełamał hegemonię FC Basel

W tym czasie Adolf "Adi" Huetter przełamał hegemonię FC Basel i przyniósł Young Boys Berno pierwsze od 32 lat mistrzostwo Szwajcarii. I to w jakim stylu! YBB zdobyło aż 84 punkty, wyprzedzając potentata o 15 pkt. Do pobicia rekordu ligi zabrakło zaledwie trzech punktów. Wcześniej Huetter prowadził RB Salzburg, ale zrezygnował mimo zdobycia dubletu. Wtedy stało się jasne, że Salzburg będzie sprzedawał swoje największe gwiazdy (przede wszystkim do Lipska). Huetter nie chciał się na to zgodzić.

- Sukces sprawia, że jesteś seksi - mówi dzisiaj Austriak. Jego Eintracht Frankfurt niespodziewanie stał się rewelacją tego sezonu. Już w 28 meczach Bundesligi przebił wynik punktowy z poprzedniego sezonu (ma 52 punkty). I to mimo że ten sezon miał być o wiele trudniejszy. Zmiana trenera, przebudowa zespołu (odeszli tacy piłkarze jak Lukas Hradecky, Marius Wolf, Kevin Prince-Boateng czy Omar Mascarell) i dużo bardziej napięty terminarz - te czynniki  "Orły" muszą godzić Bundesligę z grą w Europie. Eintrachtowi to jednak nie przeszkadza; w Lidze Europy jako jedyny obok Salzburga zdobył komplet punktów w nie najłatwiejszej grupie - z Lazio, Apollonem Limassol i Olympique Marsylią. Wiosną ekipa Huettera odprawiła Szachtar Donieck (6:3 w dwumeczu) i Inter Mediolan (1:0). Na minus Austriaka można zapisać jedynie słaby początek: 0:5 w Superpucharze Niemiec z Bayernem i porażka z czwartoligowym (!) SSV Ulm w Pucharze Niemiec. Straty z ligi - zaledwie cztery punkty po pięciu meczach - zostały już dawno odrobione. Biorąc pod uwagę sam 2019 rok, Eintracht Frankfurt byłby trzeci, ustępując jedynie RB Lipsk i Bayernowi.

Jović, Haller i Rebić gwarancją goli

Ale największą zmianą jest styl gry. Eintracht nie może być już kojarzony z nudą, jaka czasami mogła doskwierać za Kovaca; Huetter stawia na młodzież i szybką, agresywną grę. Na Commerzbank Arenie grasuje piąte najbardziej zabójcze trio w europejskiej piłce. Luka Jović, Sebastien Haller i Ante Rebić zdobyli w tym sezonie łącznie 54 bramki; w czołowych ligach europejskich ustępują jedynie triom z Manchesteru City (60), Liverpoolu (61), PSG (68) i Barcelony (74). 

- Nic dziwnego w tym, że czołowe kluby zarzucają na niego sieci - mówi Huetter o Joviciu. To największa niespodzianka tego sezonu. Gdy przychodził do Benfiki, przypięto mu łatkę wielkiego talentu. Jednak nie mógł odnaleźć się w Lizbonie i został zesłany nawet do rezerw. Eintracht wypożyczył go za 200 tysięcy euro i wykupił za 6 mln euro, choć teraz jest wart co najmniej dziesięć razy tyle. - Klasyczny przykład głupoty - pisze "Bild" o decyzji Benfiki o pozbyciu się zawodnika. - To była moja wina. Byłem niedoświadczony - tłumaczył swoją nieudaną przygodę w Lizbonie Jović. I dodał, że obudził go Niko Kovac. Ale to u Huettera zaczął strzelać seriami. W tym sezonie strzelił już 25 goli (ma też siedem asyst), a aż pięć z nich strzelił w jednym meczu z Fortuną Dusseldorf (7:1).

MICHAEL PROBST/AP

Odkrywca talentu Jovicia Tomislav Milicević mówi "Bildowi", że Eintracht powinien dostać za niego 80 mln euro. O 21-latka walczą Real Madryt, Barcelona oraz Bayern Monachium. Milicević doradza Joviciowi, by już teraz zmienił klub, ale według "Frankfurter Rundschau" Serb jednak zostanie we Frankfurcie na jeszcze jeden sezon. Ale "Orły" muszą też myśleć o zatrzymaniu innych piłkarzy. - Dla mnie najważniejszy jest Sebastian Haller. Gole, asysty. Jest kompletny, ponadprzeciętny - mówi Fredi Bobić, dyrektor sportowy. Widząc grę piłkarzy Eintrachtu, musi być dumny, ale jednocześnie bać się, że bogatsze kluby rozdziobią skład Huettera.

Człowiek roku 2018: Fredi Bobić

Bez Bobicia ta historia nie byłaby kompletna. Gdy pracował jako dyrektor sportowy Stuttgartu, kojarzony był z nieudolnością i kolejnymi wpadkami transferowymi. W 2016 roku objął tę funkcję w Eintrachcie Frankfurt, co spotkało się z dużą i uzasadnioną dawką sceptycyzmu. Ale teraz niemieckie media wyliczają długą listę jego sukcesów transferowych, widnieją na niej nazwiska Jovicia, Hallera, Mascarella, Jesusa Vallejo, Wolfa, Boatenga, Kevina Trappa, Sebastiana Rode czy Martina Hintereggera. Dodatkowo to on po odejściu Kovaca zdecydował, że zespół powinien przejąć Huetter. To dlatego Bobić został wybrany Człowiekiem Roku 2018 w niemieckiej piłce, co jeszcze kilka lat temu wydawało się nie do pomyślenia.

- Nie chcemy stać w miejscu, chcemy się rozwijać. Pod względem budżetu jesteśmy między 9. a 12. miejscem w lidze. Ale chcemy być lepsi i przewyższać oczekiwania - mówi Bobić. Eintracht ma o ponad 30 mln euro mniejszy budżet niż Benfica, a na płace wydaje 17 mln mniej. Na boisku tej różnicy jednak w ogóle nie było widać. Po porażce 2:4 w Lizbonie (gdzie mecz Eintrachtowi zepsuła czerwona kartka otrzymana już w 20. minucie) Niemcom nie pozostało nic innego, jak tylko ruszyć do ataku od pierwszych minut. Kapitalny mecz rozegrali Filip Kostić i Ante Rebić, a Eintracht wygrał 2:0 - Benfica wyglądała, jakby jej jedyny plan zakładał nie stracenie więcej niż jednego gola. Gdy Sebastian Rode trafił na 2:0, Lizbończycy posypali się. 

MICHAEL PROBST/AP

Końcowy gwizdek przyniósł euforię kibiców. Część z nich przewróciła bandy reklamowe, ale jednak nikt nie wbiegł na boisko. Fani śpiewali na cześć Adiego Huettera, a z głośników poleciała piosenka zespołu The Clash, "London Calling". Jeszcze trzy lata temu Eintracht Frankfurt był na prostej drodze do drugiej Bundesligi, a teraz przygotowuje się do półfinału Ligi Europy z Chelsea.

Więcej o: