Liga Europy. Lech Poznań - Szachtior Soligorsk. Lech w końcu trafił z transferami? Tiba, Amaral i Cywka dali Kolejorzowi jakość i awans

Lech Poznań pokonał Szachtior Soligorsk 3:1 i awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. W dwumeczu kluczowi okazali się nowi piłkarze: Joao Amaral (gol i dwie asysty), Pedro Tiba (asysta) i Tomasz Cywka (dwa pełne mecze). To oni dali Lechowi jakość i awans.

Dwumecz z Szachtiorem Soligorsk nie był dla Lecha Poznań letnim spacerkiem. Po dogrywce Kolejorz wygrał 3:1 i awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. W dużej mierze poznaniakom udało się to osiągnąć dzięki nowym piłkarzom: Pedro Tibie, Joao Amaralowi i Tomaszowi Cywce. W rywalizacji z Szachtiorem to właśnie oni dali Lechowi jakość i awans.

Lech płaci miliony i stawia na jakość

Rok temu w letnim oknie transferowym Lech postawił wszystko na jedną kartę. Prezes Karol Klimczak i dyrektor sportowy Piotr Rutkowski chcąc dogonić Legię Warszawa wydali na zakupy rekordowe 3 miliony euro sprowadzając na Bułgarską aż ośmiu piłkarzy. W czwartek z tego zaciągu na murawie zjawiło się tylko trzech z nich (czwarty zasiadł na ławce). Drugiej czwórki w Poznaniu już nie ma. Dwanaście miesięcy boleśnie zweryfikowało „awanturniczą politykę transferową”, której tak wystrzegano się w Wielkopolsce, aż ją zastosowano. Nie dała ona jednak ani mistrzostwa, ani Pucharu, ani chwały w Europie. Głowami zapłacili za to nie tylko sprzedani lub oddani piłkarze, ale i zwolniony szef skautingu Tomasz Wichniarek.

Tym razem Lech postanowił iść nie w ilość, a w jakość. Do tej pory Kolejorz na wzmocnienia znów wydał 3 miliony euro, ale tyle wyłożono na trzech zawodników (czwarty, napastnik Dioni, dołączył do zespołu dopiero w środę). W dwumeczu z Szachtiorem Soligorsk całe trio – Pedro Tiba, Joao Amaral i Tomasz Cywka – było kluczowe dla awansu Lecha do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Cywka w obu meczach rozegrał pełne 90 minut, a duet rodem z Portugalii w dwóch spotkaniach z Białorusinami zdobył łącznie gola i zanotował trzy asysty.

Trzy strzały, trzy trafienia?

Milion euro kosztował Pedro Tiba, tyle samo poznaniacy zapłacili za Joao Amarala, choć za jego transfer Lech finalnie dopłaci Benfice jeszcze pół miliona. Co prawda Tomasz Cywka nie przedłużył umowy z Wisłą Kraków dzięki czemu do drużyny trenera Ivana Durdevicia trafił bez kwoty odstępnego, ale i tak jego pozyskanie kosztowało kilkaset tysięcy złotych.

W tej chwili można stwierdzić, że cała trójka dodała klubowi z Bułgarskiej jakości. Najwięcej daje jej na razie Tiba. Dla polskiego kibica dość szokującym mógł być fakt, że tyle pieniędzy Lech zapłacił za gracza, który lada dzień skończy 30 lat, ale Tiba zaczął spłacać się z miejsca.

Tiba widzi więcej

Tiba być może nie jest pomocnikiem, który gwarantuje dwucyfrową liczbę goli i asyst (choć w ubiegłym sezonie w barwach Chaves zdobył dziewięć bramek), ale wie, jak w środku pola przejąć kontrolę. W dwumeczu z Szachtiorem był metronomem akcji Kolejorza. Sposób poruszania się Portugalczyka po boisku świadczy też o jego wielkiej piłkarskiej inteligencji. Poza tym Tiba widzi więcej, co udowodnił w rewanżu. To on w pierwszej połowie dograł do Włodimira Kostewicza, po którego dośrodkowaniu Gytkjaer trafił w poprzeczkę. Równie dobrym pasem popisał się po przerwie, gdy w niezłej sytuacji znalazł się Darko Jevtić. Blisko gola sam Tiba był w 46 min., gdy piłka po jego uderzeniu minęła bramkę ledwie o pół metra. A działacze z Poznania i trener Durdević zapewniają, że Portugalczyk dopiero się rozkręca.

Żywe srebro za rekordową kasę

Największą gwiazdą Lecha ma być najdroższy piłkarz w historii Ekstraklasy – Joao Amaral. Sprowadzony za 1,5 mln euro zawodnik określany jest przez szefów klubu mianem „żywego srebra”. Taki piłkarz w ofensywie może być dla Lecha jednak nie srebrem, a złotem. Liderem ataku jest bez dwóch zdań najlepiej zarabiający w Poznaniu Gytkjaer, który jest typowym snajperem, co udowodnił w Poznaniu, gdzie zdobył aż trzy bramki. Amaral ma być idealnym uzupełnieniem Duńczyka; elementem, który tak jak dekadę temu, pozwoli Lechowi stworzyć duet na europejskie puchary. Tym duetem była para Robert Lewandowski-Hernán Rengifo.

Amaral Show: bramka i dwie asysty

Na razie były zawodnik Vitórii Setúbal musi przejść okres przygotowawczy i nabrać sił na pełne 90 minut. Swoją piłkarską klasę udowodnił jednak już w Soligorsku, gdy po podaniu Tiby w 89 min. wyszedł sam na sam z Andriejem Klimowiczem i ze spokojem umieścił piłkę w siatce. W rewanżu Durdević znów posadził portugalskiego asa na ławce i znów dał mu wejść na murawę po przerwie. Tym razem po godzinie gry. Już trzy minuty po zmianie Joao mógł pokonać białoruskiego golkipera. Po dalekim dograniu Jasmina Buricia Amaral przyjął trudną piłkę i oddał silny strzał, ale tym razem górą w pojedynku był Klimowicz. Nie ostatni raz zresztą, bo 26-letni Portugalczyk kilkukrotnie miał świetne okazje do zdobycia bramki.

Nowemu gwiazdorowi Lecha nie udało się zapisać na liście strzelców, ale i tak przez kibiców będzie wymieniany w gronie bohaterów. Bo to właśnie on dograł do Gytkjaera, gdy ten na początku dogrywki zdobył bramkę dającą awans. To także on asystował Duńczykowi, gdy ten trafił do siatki po raz trzeci. Poza tym Amaral był utrapieniem białoruskich obrońców, którzy nie mogli go upilnować. Imponuje też jego bilans w dwumeczu: zanotował gola i dwie asysty.

Prawdziwa weryfikacja nastąpi w Belgii

Dwa niezłe mecze rozegrał także Cywka, który skupiał się głównie na zabezpieczaniu środka pola przed atakami rywali. I choć jego statystyki nie są tak imponujące, jak Portugalczyków, to grę byłego pomocnika Wisły Kraków należy docenić. Dużą satysfakcję odczuwać mogą więc szefowie Lecha, którzy dokonali transferów od razu wnoszących jakość do drużyny. Chociaż prawdziwą weryfikacją dla nowych lechitów będzie starcie z Belgami z Genku.

Hildeberto odszedł z Legii Warszawa

Transfery. Manchester United nie odpuszcza. Robert Lewandowski częścią dużej wymiany?

Leszek Ojrzyński: Jestem gotów na Legię

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.