Iwan Majewskij: To bardzo dobry wynik. Przecież Lech wyrównał dopiero w końcówce. Spotkanie było wyrównane, ale więcej sytuacji mieli gospodarze. Moim zdaniem Szachtior powinien był wygrać 1:0. Tak samo uważają kibice, którzy coraz mocniej wierzą w klub. Po trudnym początku Szachtior zmienił trenera i otrząsnął się z marazmu. Teraz chłopcy Taszujewa są jak maszyna do wygrywania.
Myślę, że nie. Czist to drużyna z Pierszej lihi, czyli z zaplecza ekstraklasy. Nie jest to zbyt poważny rywal. Poza tym Taszujew w tym meczu dał odpocząć kilku kluczowym piłkarzom. Chociaż muszę też przyznać, że gdy zobaczyłem rezultat, to oniemiałem. Nie pamiętam, żeby na Białorusi padło aż tyle bramek. Może to był pokaz siły? Nie wiem, ale wiem, że strzelenie gola Lechowi będzie trudniejsze.
Defensywa to na pewno coś, czym Szachtior imponuje, bo wiele meczów wygrał nie tracąc nawet jednej bramki. Ale oni potrafią także atakować. W lidze białoruskiej rywale często czekają na ich ruch i wtedy drużyna Taszujewa lubi przejąć inicjatywę. Po odejściu Zuba Szachtior ma większy balans, niż kiedyś. Piłkarze równie dobrze umieją atakować i bronić się. Jednego jestem pewny: nie będą czekać na to, co zrobi Lech, bo do awansu potrzebna jest im co najmniej jedna bramka strzelona w Poznaniu.
Transfery. Dioni zostanie napastnikiem Lecha Poznań. Hiszpan podąża drogą Carlitosa
Nigdy razem nie pracowaliśmy, ale na Białorusi jest bardzo szanowany. To rosyjska szkoła futbolu.
To international level. Kilku to przecież reprezentanci Białorusi, jak Siergiej Balanowicz. Znam też Denisa Laptewa i Siergieja Matwiejczyka. To także kadrowicze. Tak samo jak Albańczyk Elis Bakaj. Dużą klasę prezentuje też Róger Canas, którego spotkałem w Kazachstanie. Moim numerem jeden jest skrzydłowy Jurij Kowaliow, obunożny skrzydłowy, który przypomina mi Macieja Makuszewskiego.
Robią, ale pamiętajcie, że pieniądze w piłkę nie grają. Poza tym Szachtior to jeden ze stabilniejszych klubów na Białorusi, ma chyba trzeci najwyższy budżet po BATE Borysów i Dynamie Mińsk. Płacą na czas, robią transfery, zawodnicy nie mogą tam na nic narzekać. To zresztą nie przypadek, że mają takich piłkarzy jak Canas, który grał w Astanie i APOEL-u Nikozja czy Balanowicz, przez wiele lat gracz Amkara Perm. Kadra Szachtiora jest szeroka i dość silna. Na pewno żaden z piłkarzy nie przestraszy się milionowych transferów Lecha i nie będzie czekał na egzekucją. Zresztą już Słowacy ze Spartaka Trnawa pokazali we wtorek, że przy odrobienie walki można ograć nawet bogatą Legię Warszawa.