- Jesteśmy pierwszym w Polsce klubem piłkarskim, który ma takie możliwości technologiczne i w swojej telewizji zastosuje usługę PPV [pay-per-view, czyli "zapłać, aby widzieć"]. Dzięki temu możemy przede wszystkim docenić tych kibiców, którzy przychodzą na stadion i kibicują Lechowi, ale też zapewniamy wygodny dostęp do naszych meczów tym, którzy z różnych przyczyn się nie pojawią. To dla nas bardzo ważne, zwłaszcza że ogólnopolskie stacje nie były zainteresowane transmisją naszego spotkania - zapowiadał usługę Sebastian Starczewski, dyrektor marketingu Lecha.
Na przechwałkach się jednak skończyło. Bo transmisja została przeprowadzona wyjątkowo nieporadnie. Serwery praktycznie od razu zostały przeciążone i wielu kibiców, którzy wykupili PPV, w ogóle nie mogło zobaczyć meczu. Inni, którzy mieli nieco więcej szczęścia, zobaczyli tylko jego część - tzn. przerywaną transmisję, co chwila zacinający się obraz.
Wszyscy byli wściekli, co odczuć można było już w trakcie spotkania. Burza w internecie rozpętała się od razu:
Na szczęście zaraz po meczu złe emocje ostudził prezes WTK, który w opublikowanym na na Facebooku oświadczeniu poinformował, że rozczarowani klienci mogą liczyć na zwrot pieniędzy:
Bilet na mecz z Haugesund FK kosztowały 20 zł. Transmisja w telewizji w PPV - 10 zł. Przypomnijmy, że Lech w rewanżu odrobił straty z pierwszego meczu (tydzień temu przegrał 2:3) - wygrał 2:0 i awansował do kolejnej rundy, w której zagra z holenderskim FC Utrecht.
ZAMÓW PRZEWODNIK KIBICA EKSTRAKLASY PRZYGOTOWANY PRZEZ EKSTRASTATS I SPORT.PL
Przewodnik Kibica Sport.pl