Liga Europy. Gabala - Jagiellonia 1:1. Białostockie DNA

Choć przez zmarnowaną w ostatnich minutach szansę pozostał pewien niedosyt, dobry występ Jagiellonii daje nadzieje na ostateczny sukces w dwumeczu z Gabalą.

Nowy trener...

Zatrudniając Ireneusza Mamrota włodarze Jagielloni zdecydowali się na niecodzienny ruch. Zastąpili mianowicie Michała Probierza szkoleniowcem o podobnej charakterystyce i pomyśle na grę. Zawodnicy nie będą więc musieli przyzwyczajać się do temperamentu Mamrota, ani nagle przestawiać na skompilowaną grę, składającą się z dziesiątek podań. Wszystko wskazuje na to, że nadal będziemy obserwować białostoczan z solidnym zabezpieczeniem własnej bramki i możliwie szybkim przejściem do ataku. Jeśli zaś taka gra będzie niemożliwa, akcje będą tworzone przez przewagi w bocznych sektorach, skąd też będą kierowane prostopadłe piłki w pole karne.

...ale stara dobra Jagiellonia

Taki też scenariusz wicemistrz Polski zaprezentował w starciu z Gabalą. Białostoczanie grali ostrożnie, ale rzadko szukali bardzo głębokiej defensywy. Owszem, nie spieszyli się z odbiorem, ale przeszkadzali rywalowi na 30-40 metrze, a w razie niepowodzenia takiej akcji natychmiast wycofywali miniętych zawodników za linię piłki. W efekcie zawodnicy Gabali w pobliżu pola karnego gości rzadko mogli cieszyć się choćby odrobiną miejsca. Gracz z piłką w pobliżu szesnastki Jagiellonii zazwyczaj był otoczony przez kilku rywali, nie mając większych szans na inne zagranie, niż wycofanie, by rozpocząć akcję od mozolnego początku. Niekoniecznie przynosiło to białostoczanom odzyskanie posiadania futbolówki, ale skutecznie paraliżowało dość chaotyczne ataki przeciwników.

Tytan Sheridan

Odejście Vassiljeva nie mogło nie odcisnąć piętna na grze Jagiellonii. W związku z tym zespół z Białegostoku nieco modyfikuje swój styl. Częstym odbiorcą pierwszego podania atakującego staje się Sheridan, który schodzi stosunkowo głęboko i szuka fizycznej walki w środku pola. Po rozprowadzeniu piłki natychmiast jednak przesuwa się wysoko, by brać udział w wykończeniu akcji. Nieźle wygląda przy tym jego współpraca z Novikovasem. Duża ruchliwość Litwina pozwalała na posyłanie mu piłek na wolne pole, gdzie robił on użytek ze swojej dynamiki. Nawet jeśli niekoniecznie te akcje przekładały się na dużą liczbę sytuacji, tak jednak pozwalały defensywie Jagiellonii na dłuższą chwilę oddechu.

Nowa tradycja

Bardzo często do tej pory puchary europejskie były dla polskich klubów "pocałunkiem śmierci". Zdając sobie niejako z tego sprawę, nasze eksportowe zespoły zdecydowały się poszerzyć swoje kadry, by nieco zminimalizować większe trudy sezonu. Jagiellonia ma stosunkowo szeroki skład, uzupełniony kilkoma wchodzącymi do składu młodymi zawodnikami. Dzięki temu zmiany przeprowadzane w meczu z Gabalą nie przynosiły obniżenia jakości, zaś białostoczanie mimo stosunkowo korzystnego wyniku nie przesuwali się do coraz głębszej defensywy, cały czas trzymając się założonego planu meczowego. Przy takiej samej konsekwencji w meczu rewanżowym mogą pokusić się o niespodziankę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.