Niech kłócą się ci, szukając wybitnego wkładu statystycznego tych dwóch piłkarzy - Banega miał cztery kluczowe podania, ale kończył mecz bez asysty i z jednym strzałem. Rotań strzelił gola, ale zagrań "otwierających" naliczono mu ledwie trzy. Jednak oni pokazali, że grając na "dziesiątce", nie trzeba trzymać się napastnika, nie trzeba dreptać między defensywnymi pomocnikami rywala, ale od razu, od obrony przejmować dowodzenie nad grą zespołu.
Rotań i Banega, dwóch piłkarzy o tak odmiennych charakterach, a jednak stylem gry najbardziej odzwierciedlających charakterystykę swoich zespołów i szkoleniowców. Może nie należy tu mówić o powstaniu czegoś wyjątkowego w starciu dwóch defensywnych rozgrywających, ale otrzymaliśmy kolejny dowód na znaczenie uniwersalności we współczesnym futbolu. Bo przecież i Ukrainiec, i Argentyńczyk w tym sezonie w swoich zespołach także często występowali jako defensywni czy środkowi pomocnicy.
Kluczem do zwycięstwa była wymienność w strefie między liniami obrony i pomocy obydwu drużyn. Zwłaszcza dla piłkarzy Dnipro było to spore wyzwanie, ponieważ mieli naprzeciw siebie Mbię i Krychowiaka. A jednak inteligencja 33-letniego Rotania pozwoliła (zwłaszcza przed przerwą) na przenoszenie akcji bliżej bramki Sevilli. Fedorczyk wchodził na pozycję kapitana zespołu, co dawało rozgrywającemu więcej miejsca, swobody.
Z kolei w Sevilli to Banega schodził bardzo blisko defensywnych pomocników, niemal zabierał piłkę spod nóg Krychowiakowi czy Mbii i przyspieszał ataki. Wtedy do środka mogli schodzić i Reyes, i Vitolo - najbardziej było to widoczne przy akcji na 2:1, ale też przy trzecim golu dla Hiszpanów, gdy ten drugi skrzydłowy prostopadle podał do napastnika.
Ukraińcowi już od pierwszego castingu na juniora Dnipro wmawiano, że piłka jest najważniejsza, że musi myśleć wyłącznie o celu, jakim jest gra na najwyższym poziomie. Tak jak kiedyś walczył z braćmi o jedyną w domu piłkę, tak przez wszystkie lata kariery prezentował się na boisku, odznaczając się nieustępliwością. W tej edycji Ligi Europy obejrzał pięć żółtych kartek i jedną czerwoną.
Banega był inny. Owszem, równie zdeterminowany, by zostać piłkarzem, ale wyłącznie dlatego, by wyrwać się z ogromnej biedy, w jakiej dorastał z czworgiem rodzeństwa w Rosario. - Prawie jedli błoto - opisywał go Sid Lowe. I gdy udało się z tej biedy przebić... Banedze odbiło. Zamiast skupić się na futbolu, on nie marnował żadnej nocy na imprezowanie. Zarobki stawały się coraz większe, minut na boisku było coraz mniej. Nie chcieli go w Valencii, nie chcieli go nigdzie indziej. Zresztą w poprzednim klubie zatrudniono ochroniarza, by cały czas za nim chodził i go pilnował. Nie poskutkowało.
- W tym roku zaczynam od zera - gwarantował latem. I już po kilku tygodniach treningów u Unaia Emery'ego widziano innego zawodnika. - Zrobiono mu latem przeszczep mózgu - pisano w "Marce". A Emery się cieszył, bo zdobył zawodnika nawiązującego do niezwykle pochlebnych raportów po MŚ do lat dwudziestu z 2007 roku. - Dyktował tempo spotkań, rozpoczynał ataki pięknymi podaniami za linię obrony rywala - pisano o Banedze, porównując jego talent do Fernando Redondo, a nieustępliwość do Javiera Mascherano. - Banega kradnie piłkę jak Włoch, strzela jak Niemiec i gra jak Argentyńczyk - chwalono młokosa.
Z kolei Rotań to "Pirlo Dniepropietrowska", i to nie ze względu na fantastyczne rzuty wolne, jak ten z finału. Dla Myrona Markiewicza jest idealnym piłkarzem nie tylko do rozgrywania, ale i destrukcji, bo dodatkowo rozpoczyna oraz prowadzi pressing. Jego statystyki z całego sezonu LE imponują - te defensywne i ofensywne. Szczęściem w tragedii konfliktu ukraińsko-rosyjskiego było to, że po końcu kontraktu latem 2014 roku Rotań był bliski przenosin do Rubina Kazań, ale zrezygnował właśnie przez wojnę. Wrócił do Dniepropietrowska i nikt nawet nie chciał przeprosin. Wszyscy cieszyli się, że znów dla nich gra.
W finale ich pojedynek był fascynujący zwłaszcza przez pierwsze czterdzieści pięć minut, gdy nominalne "dziesiątki" trzymały się daleko od przypisanych im pozycji. Dla widowiska to było świetne, ale dopiero po przerwie zobaczyliśmy, który z piłkarzy jest u kresu kariery, a który przeżywa jej renesans. To Ever Banega został piłkarzem meczu, i to całkowicie zasłużenie.
Finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym. Radość kibiców, radość Krychowiaka [DUŻE ZDJĘCIA]
Materiały partnerów Puma EVOPOWER 1 SLIP Nagolenniki... Spokey Piłka Nożna Euro Ball... Nike Performance Krótkie...