Liga Mistrzów. Barcelona - Arsenal mecz rannych mocarzy

Arsenal z Wojciechem Szczęsnym w bramce zagra we wtorek na Camp Nou, gdzie od trzech lat Barcelona w meczach ważnych demoluje rywali. Relacja Z Czuba i Na Żywo od 20.45 na Sport.pl.

Fabregas i van Persie wrócą na Barcę?

Trzy tygodnie temu w Londynie Arsenal wygrał 2:1. Wygrał z drużyną uważaną za jedną z najlepszych historii, która w ostatnich pięciu latach cztery razy docierała do półfinału LM. Według Anglików piłkarze z Emirates zagrali jeden z najdoskonalszych meczów pod wodzą trenera Arsene'a Wengera, który rządzi w klubie od piętnastu lat.

W Katalonii czeka ich jeszcze większe wyzwanie. Barca od blisko trzech lata nie wygrała w fazie pucharowej LM na wyjeździe, ale u siebie biła Lyon (5:2), Bayern (4:0), Stuttgart (4:0) i Arsenal (4:1), zdołała nawet zwyciężyć 1:0 ze skupionym na własnym polu karnym Interem, choć awansu jej to nie dało.

We wtorek Katalończycy również rzucą się do ataku. Trener Pep Guardiola wystawi komplet gwiazd, które potrafią rozmontować nawet najszczelniejszą defensywę.

Kibice martwią się jednak, że zabraknie piłkarza, który zespołowi lideruje. Kontuzjowany od miesiąca Carles Puyol próbował w niedzielę trenować, ale ból kolana okazał się zbyt silny.

Trenerzy Barcelony uważają 33-letniego stopera za przywódcę zespołu, Xavi nazywa go "kluczowym". - Nie tylko dlatego, że jest jednym z najlepszych obrońców na świecie - przekonuje rozgrywający Barcy - ale ze względu na charakter. Nigdy nie odpuszcza i bez przerwy nami dyryguje.

Nie ma wyniku, przy którym Puyol pozwoliłby kolegom się rozluźnić, nie ma takiego, przy którym przestałby wierzyć w zwycięstwo. Katalończycy wspominają mecz sprzed kilku lat, gdy niedługo przed końcem malutki błąd popełnił Edmilson. Puyol wydarł się na niego tak, że aż zatrzęsły się trybuny. Ryk kapitana przerwał Victor Valdés. - Człowieku, uspokój się, prowadzimy 3:0 - mówił bramkarz, który w ostatnich tygodniach pauzował, ale w rewanżu zagra od pierwszej minuty.

Hiszpanie żartują, że od trzech lat Puyol spędza mecze na besztaniu partnera ze środka defensywy Gerarda Pique. Młody obrońca gra lepiej, gdy porusza się po boisku według wskazówek starszego kolegi. Ba, lepiej prezentuje się cała defensywa. W tym sezonie Barca trzy razy traciła punkty w lidze. Za każdym razem grała bez Puyola.

Zabraknie także zawieszonego za kartki Pique. W środku defensywy staną Eric Abidal i Sergio Busquets, z zawodu defensywny pomocnik, który jednak na nowej pozycji prezentuje się znakomicie. Gdyby tydzień temu z Valencią obok niego biegał Puyol, nie zdarłby gardła, bo nowicjusz bezbłędnie rozbijał ofensywne akcje rywali.

Obronę Barcy czeka ciężki wieczór, bo Wenger zapowiada, że jego zespół nie zrezygnuje z ataków. Można mu wierzyć, bo stworzył w Londynie ekipę, która ukochała szturmowanie bramki rywala nie mniej niż Barcelona. Jej przywódcą będzie Cesc Fabregas, który wyleczył udo i według Wengera jest gotowy na 90 procent.

Na Camp Nou francuski trener również wystawi jednak zespół ranny, pozbawiony kontuzjowanego Theo Walcotta. Anglik uchodzi za jednego z najlepszych futbolowych sprinterów, utrzymuje, że 100 m potrafi pokonać w 10,3 s. Jego szybkość byłaby bezcenna.

Arsenal najprawdopodobniej zostanie zepchnięty pod własną bramkę. Gdy piłkarze z Londynu dostaną piłkę, raczej nie zaryzykują długiego rozgrywania akcji, bo napastnicy Barcelony po stracie zamieniają się w obrońców, dopadają do rywali i próbują odzyskać utracony skarb. Szansą Arsenalu są akcje krótkie, zakończone podaniem na skrzydło. W ten sposób rok temu zdobyli bramkę w Barcelonie. Po odbiorze w środku pola piłka trafiła do Walcotta, który popędził przed siebie i podał do Nicklasa Bendtnera, a ten strzelił gola.

Duńczyk prawdopodobnie znów zagra, bo Robin van Persie dopiero wraca po kontuzji kolana. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że nie ma szans, by wystąpił na Camp Nou. Wczoraj Wenger powołał go jednak na mecz.

Problemy zdrowotne van Persiego martwią kibiców Arsenalu, bo w tym roku 28-letni Holender trafiał z regularnością asa Barcy Leo Messiego. Wystarczyło, że defensywa rywali dała mu jedną szansę, a on ją wykorzystywał. Bendtner wciąż potrafi spartolić nawet najlepszą okazję na gola.

Cokolwiek by Duńczyk robił, i tak najbardziej pracowity wieczór czeka jednak Wojciecha Szczęsnego. 21-letniego Polak w tak ważnym spotkaniu jeszcze nie grał. Jeśli zda egzamin, a do jego poziomu dostosują się koledzy i wydrą awans, Arsenal stanie się jednym z faworytów LM.

Trudniejszego rywala od Barcelony w drodze po pierwszy w historii klubu Puchar Europy przecież nie spotka.

- Arsenal nie jest głupi - mówi Javier Mascherano ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA