"Atalanta Bergamo w fazie ligowej Ligi Mistrzów była jednym z najbardziej bramkostrzelnych zespołów. Strzeliła aż 20 goli. To jednak przeszłość. W środę podopieczni Gian Piero Gasperiniego zagrali na Jan Breydel Stadionie w Brugii. Wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, ale wtedy nadeszła 91. minuta, a turecki sędzia wskazał na jedenasty metr" - tak na Sport.pl relacjonowaliśmy pierwsze środowe spotkanie w ramach fazy play-off Ligi Mistrzów.
O 21:00 rozpoczęły się trzy kolejne spotkania fazy play-off. O awans do 1/8 finału rywalizowały AS Monaco i Benfica Lizbona, Celtic Glasgow i Bayern Monachium, a także Feyenoord Rotterdam i AC Milan. O tym ostatnim starciu szerzej pisaliśmy w tym miejscu.
Na Stade Louis II doszło do starcia drużyn, które w fazie ligowej zajęły odpowiednio 16. i 17. miejsce. Monaco i Benfica w ośmiu meczach osiągnęły niemal taki sam bilans. Wygrały po cztery mecze, raz remisowały i poniosły po trzy porażki. Portugalczycy zakończyli pierwszą fazę rozgrywek wyżej, bowiem legitymowali się lepszym bilansem bramkowym.
W środowy wieczór to jednak Monaco jako pierwsze mogło objąć prowadzenie. Już w 9. minucie spotkania Maghnes Akliouche wpadł w pole karne i oddał groźne uderzenie z lewej nogi. Anatolij Trubin był jednak na posterunku i uchronił gości od utraty gola.
Drugą połowę lepiej rozpoczęła Benfica. Najpierw, w 48. minucie spotkania, w sytuacji sam na sam efektowną podcinką Radosława Majeckiego pokonał Vangelis Pavlidis, a kilka minut później drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał zawodnik gospodarzy Ali Musrati. Monaco przegrywało i musiało grać w osłabieniu. Goście, grając w przewadze, dowieźli skromne zwycięstwo do końca meczu i z minimalną zaliczką przystąpią do rewanżu na Estadio da Luz.
Znacznie więcej emocji - już od początku spotkania - przeżywali kibice zgromadzeni na Celtic Park. Szkoccy fani wpadli w ekstazę, kiedy po upływie kilkunastu sekund Nicolas-Gerrit Kuhn uderzył z dystansu i pokonał bezradnego Manuela Neuera. Radość nie trwała jednak długo. Powtórki i konsultacja sędziego z VAR jasno pokazały. Niemiecki bramkarz w momencie strzału był absorbowany przez jednego z zawodników gospodarzy. Gol nie został uznany, a Bayern już na początku meczu otrzymał poważne ostrzeżenie.
Z czasem to Bawarczycy zaczęli zyskiwać przewagę. W 30. minucie w dogodnej sytuacji do piłki nie dopadł Leroy Sane, a chwilę później Harry'ego Kane'a zatrzymał Kasper Schmeichel. Jeszcze przed przerwą kapitan reprezentacji Anglii, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, trafił w boczną siatkę. Kiedy wydawało się, że oba zespoły na przerwę udadzą się przy bezbramkowym remisie, długie podanie od Dayota Upamecano otrzymał Michael Olise.
Były zawodnik Crystal Palace opanował piłkę i z pomocą kryjącego go obrońcy znalazł się w sytuacji, w której nie pozostało mu nic innego tylko oddać strzał na bramkę. I to jaki strzał! Jego uderzenie było piekielnie silne i pod względem mocy przypominało próbę Westona McKennie'go z wtorkowego meczu Ligi Mistrzów.
Czytaj: 14 goli w Lidze Mistrzów. Finaliści sprzed roku zdemolowali rywali!
Druga połowa nie mogła rozpocząć się lepiej dla Bayernu. W 49. minucie spotkania Joshua Kimmich dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, a w polu karnym najlepiej odnalazł się Kane. Uderzył lewą nogą z woleja i już po raz 17. w karierze pokonał Kaspera Schmeichela.
Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać. Na dziesięć minut przed końcem Daizen Maeda strzałem z bliska zmniejszył straty i dał nadzieję, że rewanż w Niemczech wcale nie musi być formalnością. Zwłaszcza, że Celtic w końcówce mógł jeszcze doprowadzić do wyrównania. Strzał Johnstona z najwyższą trudnością obronił Neuer.
Rewanżowe spotkania w Lizbonie i Monachium rozegrane zostaną 18 lutego.