To już się dzieje! W Hiszpanii ostrzegają przed katastrofą. "Cyrk"

Michał Kiedrowski
- Nie podoba mi się to. Dziś jestem zdecydowanie na "nie". Gdyby dziś odbyło się głosowanie, zagłosowałbym przeciwko nowej Lidze Mistrzów - powiedział w dużym wywiadzie dla "El Pais" i "Guardiana" szef ligi hiszpańskiej Javier Tebas, który dopiero teraz zorientował się, jak bardzo negatywny skutek ma nowy format Champions League.

Javier Tebas, prezydent La Ligi, nie ma łatwego życia. Pokłócony jest z oboma wielkimi klubami Hiszpanii: FC Barceloną i Realem Madryt. Z tym pierwszym jest na wojennej ścieżce z powodu finansowego fair play. Z drugim różni go pogląd na Superligę, której szef Realu Florentino Perez jest największym orędownikiem. 

Zobacz wideo

"To nie jest poważny projekt. To jest cyrk"

Natomiast Tebas uważa, że pomysł na kolejne nowe rozgrywki zniszczy ligi krajowe i cały europejski ekosystem piłkarski. - To nie jest poważny projekt - powiedział Tebas o najnowszej wersji Superligi. W ostatniej ogłoszonej wersji w nowych rozgrywkach pod nazwą Unify League miałoby grać 96 drużyn z całej Europy. W dodatku jej mecze miałby być dostępne za darmo na specjalnej platformie streamingowej.

- To, co chcą osiągnąć, to generowanie niestabilności i niepewności w europejskiej piłce nożnej - wyjaśnia Tebas swoje stanowisko i dodaje: - Próbują wprowadzić w błąd europejski futbol, więc musimy wyjaśnić, że to nie jest poważny projekt. Jeśli tego nie zrobimy, niektóre kluby mogą w to uwierzyć. Ludzie nie powinni myśleć tylko o formacie: ten model sportowy jest elitarny i oligarchiczny. 

Tebas wytyka, że promotorzy Superligi zgłaszają już trzeci projekt rozgrywek w ciągu trzech lat. "To jest cyrk" - mówi bez ogródek. Zwraca też uwagę, że mają jedynie na celu szantażowanie UEFA po korzystnym dla siebie wyroku TSUE. Europejski trybunał stwierdził, że europejska unia piłkarska nie może blokować nowych rozgrywek i zachowywać się jak monopolista. 

Darmowe transmisje szkodliwe jak Superliga

Szef ligi hiszpańskiej uważa, że Superliga to gigantyczne zagrożenie dla krajowych rozgrywek. Ujawnił, że już teraz, zanim w ogóle powstała Superliga, to wpływa ona na nowe kontrakty na transmisje lig piłkarskich. - Są okoliczności, które zmuszają cię do zawarcia w umowach klauzuli, że cena może zostać zmieniona - mówi. W ten sposób nadawcy bronią się na wypadek powstania nowych rozgrywek, które mogą wpłynąć na poziom rywalizacji w krajowych ligach.

Jednak równie wielkiego zagrożenia dla współczesnego modelu piłki nożnej Tebas upatruje w zapowiedzi darmowych transmisji. - To tak samo niebezpieczne, jak rozmowa o Super League – mówi prezydent La Ligi. - Gdyby przynajmniej było to wykonalne, ale nie jest. Jest to szkodliwe, ponieważ wyobraź sobie: w ciągu tygodnia masz darmową piłkę nożną, a w weekend liga krajowa za opłatą. Z pewnością wyrządziłoby to druzgocące szkody. Zamiast ratować piłkę nożną, Real Madryt chce ją zniszczyć.

Nowa format Ligi Mistrzów osłabia krajowe ligi

Co ciekawe Tebas jest też przeciwny nowej formule Ligi Mistrzów. W tym sezonie zadebiutował nowy format tzw. ligowy, który zastąpił fazę grupową. Liczba uczestników Ligi Mistrzów została zwiększona do 36, a liczba meczów wzrosła ze 125 do 189. I choć jak na razie zmiana podoba się większości kibiców, to Tebas ma do niej bardzo sceptyczny stosunek. I wyjaśnia dlaczego:

- Nie podoba mi się to. Jestem zdecydowanie na "nie". W niektórych miejscach spowodowało to kanibalizację. Średnie i małe ligi w Europie, które sprzedawały ostatnio swoje krajowe prawa telewizyjne, takie jak Belgia, straciły 20 procent swojej wartości. We Włoszech straciły 10 procent, podczas gdy Liga Mistrzów wzrosła. La Liga ma się dobrze, ale straciła na znaczeniu na rynku azjatyckim. Kiedy spotykasz się z nabywcami praw audiowizualnych, mówią: "Mam już Ligę Mistrzów w ciągu tygodnia, więc w weekend kupuję Formułę 1 i motocykle. Nie potrzebuję ligi krajowej". Ceferin [prezydent UEFA] wypomniał mi, że zatwierdziłem nowy model Ligi Mistrzów i to prawda. Ale kiedy go zatwierdziłem, powiedziałem również, że jego skutki muszą zostać ocenione po czasie. I nie było jeszcze wtedy Klubowych Mistrzostw Świata. Gdyby dziś odbyło się głosowanie, zagłosowałbym przeciwko nowej Lidze Mistrzów. 

Tebas w wywiadzie odniósł się także do sprawy Daniego Olmo, który został zatwierdzony do gry w Barcelonie dopiero po interwencji rządu: - Działaliśmy zgodnie z zasadami zarówno finansowego fair play, jak i federacji. Decyzja Krajowej Rady Sportu pokazuje, że nie rozumie, w jaki sposób wydawane są licencje. Istnieje zautomatyzowany proces. W przypadku Olmo Barcelona została poinformowana 31 grudnia, że nie ma marginesu fair play. 3 stycznia miał już margines fair play, ale w tym momencie nie mogła zarejestrować piłkarza, ponieważ ten zawodnik został usunięty z dostępnego składu 31 grudnia i nie może uzyskać nowej rejestracji w tej samej drużynie - stwierdził. Tebas dodał, że liczy na cofnięcie decyzji Krajowej Rady Sportu.

Więcej o: