- Do 60. minuty grę Roberta Lewandowskiego przeciwko Atalancie (2:2) w Lidze Mistrzów dało się obronić jego ciężką pracą i udziałem przy bramce Lamine'a Yamala. Ostatecznie występ Polaka zapamiętamy głównie z kuriozalnego pudła, które miało wpływ na ostateczny wynik spotkania. Mimo że remis nie zaszkodził Barcelonie, to komiczna pomyłka z pewnością nie pomoże Lewandowskiemu, który też nie wyglądał na szczęśliwego, gdy schodził z boiska - pisał dziennikarz Sport.pl Konrad Ferszter.
W środowym meczu Ligi Mistrzów wystąpiło dwóch Polaków. Poza Lewandowskim w podstawowym składzie FC Barcelony zobaczyliśmy też Wojciecha Szczęsnego. Polak puścił dwa gole, ale jego zespół znowu nie przegrał. Występ doświadczonego golkipera ocenił Rafał Gikiewicz, który był gościem Kanału Sportowego.
- Wiadomo, że media są od krytykowania, chwalenia, ale Hansi Flick i trenerzy bramkarzy trenują z Wojtkiem Szczęsnym i widzą go na co dzień. Nie przez przypadek uważają, że to on jest tym numerem jeden i uważam, że ma ogromne umiejętności. Musi wejść w ten swój rytm, zanim przestawi się na to, co chce grać Barcelona - powiedział bramkarz Widzewa Łódź.
Czytaj: Navratilova wypaliła po meczu Świątek i się zaczęło. "Zostawia nieprzyjemny posmak"
Gikiewicz odniósł się także do tematu rywalizacji Szczęsnego z Inakim Peną. - Barcelona z nim w bramce nie przegrywa i my jako Polacy powinniśmy się cieszyć. Umiejętnościami uważam, że na pewno jest lepszy od Inakiego Penii i dlatego taka jest decyzja Hansiego Flicka. Hansi Flick i trener bramkarzy Tapalović, którego Manuel Neuer ceni i uważa, że to jest najlepszy specjalista na świecie - dodał.
Bramkarz Widzewa zwrócił uwagę na to, że były reprezentant Polski był do składu wprowadzany stopniowo. To zdaniem Gikiewicza celowe działanie.
- Wojtka nie mogli dać od razu na numer jeden, bo był nieprzygotowany, wrócił z pola golfowego i to by zrobiło tylko krzywdę dla Wojtka Szczęsnego i dla Barcelony. Hansi Flick z Tapaloviciem bardzo mądrze go wprowadzali, trenował sobie z zespołem, trenował pewnie dodatkowo na boku i jak był moment, że jego gotowy, żeby wejść w Pucharze Hiszpanii, to dostał swoje minuty i robił swoje. Barcelona z nim nie przegrywa - stwierdził.
Gikiewicz zwrócił uwagę, że Szczęsny wcale nie musi odejść z Barcelony po zakończeniu tego sezonu. Jego zdaniem klub może mieć plan na niego jako na zmiennika Marca-Andre ter Stegena.
Uważam, że to zbudowanie Wojtka jako tego numeru dwa - pokazanie, że jakby coś się stało Ter Stegenowi - to on jest w stanie wejść i pomagać Barcelonie i to nie będzie wartość ujemna. Hansi Flick potrafi to robić i myślę, że wszystko zmierza ku temu, że Wojtek Szczęsny tym numerem dwa będzie, który będzie też regularnie dostawał swoje szanse grania w pucharach i Lidze Mistrzów jak ter Stegen wróci. To będzie takie żonglowanie bramkarzami - wyjaśnił.
Czy w kolejnym spotkaniu Szczęsny znów wyjdzie w pierwszym składzie? Odpowiedź na to pytanie poznamy w niedzielę 2 lutego. Wówczas FC Barcelona zagra z Deportivo Alaves.