Wojciech Szczęsny takiego powrotu do Ligi Mistrzów nie miał prawa się spodziewać. Cztery puszczone bramki, fatalne wyjście przed pole karne i zderzenie z kolegą, po którym padł gol oraz sprokurowany rzut karny - to bilans jego gry z Benfiką Lizbona. Choć wygląda to koszmarnie, FC Barcelona i tak zdołała wygrać 5:4, a Szczęsny zanotował kluczową interwencję w ostatnich minutach. Nic więc dziwnego, że trwa gorąca dyskusja, czy Polak nadal powinien wychodzić na boisko w koszulce wicemistrza Hiszpanii.
Dla wielu Szczęsny pogrzebał swoje szanse na kolejne występy. Część kibiców zaczęła nawet domagać się w mediach społecznościowych, by pozbyć się 34-letniego bramkarza z klubu. Decyzja należeć jednak będzie do trenera Hansiego Flicka. A ten jak na razie bronił swojego zawodnika. - Który zawodnik nie popełnia błędów? - pytał na konferencji prasowej. - To normalne. Szczęsny popełnił kilka błędów, ale wszyscy zawodnicy je popełniają - dodał. Czy zatem nadal go nie skreślił?
Nad tym pytaniem głowili się hiszpańscy dziennikarze. - Wszyscy widzieli, że to nie był dobry występ, szczególnie w pierwszej połowie. Popełnił dwa błędy przy pierwszych dwóch golach, myślę, że przez nadmierną pewność siebie, brak koncentracji i pochopne decyzje - zauważył Adria Albets z "Carrusel Deportivo" w rozmowie z TVP Sport.
Mimo tak dobitnie surowej oceny jego werdykt okazał się zaskakujący. - Jestem przekonany, że "Tek" będzie bramkarzem Hansiego na "duże mecze", szczególnie w europejskich pucharach. Daje sporo możliwości i komfortu niemieckiemu trenerowi. Flick ceni doświadczenie i osobowość Polaka. Na pewno porozmawia z nim o niektórych wyborach, ale mecz z Benfiką nie zmieni zbyt wiele - stwierdził.
Podobnie uważa Bassel Tabbal, hiszpański korespondent beIN Sports, który zwrócił nawet uwagę na pozytywy. Chodzi o znakomitą obronę po strzale Di Marii przy stanie 4:4. - Dzięki "Tekowi" Barcelona pozostała w grze o zwycięstwo. Powiedziałbym, że wręcz został bohaterem, dobrze zachował się w kilku sytuacjach. Jasne, wpuścił cztery gole, ale na koniec najważniejsze są trzy punkty - podsumował. Jak zatem jego zdaniem rysuje się przyszłość Polaka? - Hansi chce mieć dwóch bramkarzy "pod grą" i na pewno nie skreśli "Teka" po tym spotkaniu - ocenił.