811 - tyle dni Wojciech Szczęsny czekał na kolejny występ w Lidze Mistrzów. Polak wyszedł w podstawowym składzie FC Barcelony na mecz z Benficą. I krótko po rozpoczęciu gry musiał wyciągać piłkę z siatki.
Już w drugiej minucie jeden z graczy lizbończyków posłał długie podanie w kierunku lewego obrońcy Angelo Carrerasa. On zabrał się z piłką wzdłuż linii bocznej i dograł do wbiegającego w pole bramkowe Vangelis Pavlidisa, który wygrał walkę o pozycję z Pau Caubarsim i sytuacyjnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Polaka. Ten nie miał praktycznie żadnych szans na skuteczną interwencję.
Zobacz też: Fantastyczny mecz Majeckiego w polskim pojedynku w Lidze Mistrzów! Bohater
34-latkowi mógł się przypomnieć koszmar ze swojego przedostatniego meczu w LM (nie licząc wtorkowego). W październiku 2022 r., jeszcze jako gracz Juventusu, przepuścił na Estadio da Laz aż cztery gole, a jego zespół poległ 3:4 (a w listopadzie tamtego roku Szczęsny zagrał jeszcze w przegranym 1:2 spotkaniu z PSG).
Katalończycy nie potrzebowali jednak wiele czasu, aby się otrząsnąć i dość szybko doprowadzili do remisu. Wszystko za sprawą błędu Tomasa Araujo, który we własnym polu karnym nadepnął Alejandro Balde. Po wideoweryfikacji sędzia podyktował rzut karny, zamieniony na gola przez Roberta Lewandowskiego.
Ostatecznie po końcowym gwizdku polski bramkarz mógł odczuwać delikatną satysfakcję. Jego zespół wygrał bowiem 5:4, a on sam zaliczył ważną interwencję np. w sytuacji sam na sam z Angelem di Marią.