Sceny w Lidze Mistrzów. Nagle sędzia zalał się łzami

Koszmar, jakim dla RB Lipsk okazała się faza ligowa Ligi Mistrzów, dopełnił się we wtorek 10 grudnia. Niemiecki zespół przegrał 2:3 z Aston Villą i stał się pierwszym zespołem, który nie ma już szans nawet na baraże o awans do 1/8 finału. Mimo tak niesprzyjających okoliczności wielkie serce pokazał szkoleniowiec RB, czyli Marco Rose. Po zakończeniu spotkania pocieszał on bowiem... sędziego liniowego, który zalał się łzami. Co wywołało takie emocje u arbitra?

1:2 z Atletico Madryt, 2:3 z Juventusem, 0:1 z Liverpoolem, 1:3 z Celtikiem Glasgow, 0:1 z Interem i teraz 2:3 z Aston Villą. Sześć meczów, sześć porażek i bilans bramkowy 6:13. Do tego miano pierwszej oficjalnie wyeliminowanej drużyny w tej edycji Ligi Mistrzów. Coś takiego nie mogłoby dziwić w przypadku Slovana Bratysława, Sturmu Graz czy nawet Young Boys Berno. Ale mało kto spodziewał się, że autorem takiej katastrofy będzie RB Lipsk.

Zobacz wideo Brązowy medal polskich pływaków na mistrzostwach świata w Budapeszcie! Kacper Stokowski: Nie dowierzaliśmy

Lipsk dopełnił kompromitacji

Nie ma co ukrywać, czwarty zespół minionego sezonu Bundesligi się po prostu skompromitował i to na dużą skalę. Dogorywający Lipsk we wtorkowy wieczór dobiła Aston Villa. RB dwukrotnie odrabiało straty, raz w bardzo wyraźną pomocą bramkarza Emiliano Martineza, lecz na trafienie Rossa Barkleya w 85. minucie już nie zdołali odpowiedzieć i zanotowali szóstą kolejną porażkę w LM. 

To zapewne na nowo podsyci plotki wokół trenera Marco Rose. Głośno o jego potencjalnym zwolnieniu było już po porażce 1:5 z Wolfsburgiem w Bundeslidze, ale kupił sobie nieco czasu wygranymi w Eintrachtem Frankfurt w Pucharze Niemiec (3:0) oraz w lidze z Holstein Kiel (2:0). Teraz jednak Lipsk znów zawiódł, a niemieckie media nie zostawiły na nich suchej nitki. Marco Rose nie załamywał się jednak, a wręcz przeciwnie. Po meczu to on pocieszał kogoś zalanego łzami.

Marco Rose pocieszał płaczącego arbitra. Niedługo sam będzie miał powody do smutku?

Tym kimś był arbiter liniowy Alessandro Giallatini. Gdy tylko trener RB zobaczył łzy na twarzy 49-letniego Włocha, natychmiast podszedł, by go pocieszyć i spytać co się stało. A co było powodem emocji arbitra? -Powiedział, że poprowadził dziś swój ostatni mecz. Pogratulowałem mu i powiedziałem, że ma teraz trochę więcej czasu i powinien wykorzystać go, by zająć się swoją rodziną. Mam nadzieję, że to nie były tak do końca łzy smutku. Tylko też szczęścia z powodu tego, co zobaczył w swoim życiu oraz rzeczy, które osiągnął jako sędzia - powiedział po meczu na konferencji Marco Rose.

Jak donosi portal sport1.de, szkoleniowiec Lipska już w szatni miał niespodziankę dla Giallatiniego w postaci koszulki meczowej jego drużyny. Czy niedługo on sam będzie potrzebował pocieszenia? Przekonamy się, ale w mediach już przewijały się nazwiska jego potencjalnych następców, wśród których był m.in. zwolniony w tym sezonie z Manchesteru United Erik ten Hag. 

Więcej o: