W lipcu 2022 roku Robert Lewandowski z Bayernu Monachium przeniósł się do FC Barcelony, która w naszym kraju ma mnóstwo fanów. Polscy kibice, korzystając z okazji zobaczenia swojego rodaka w ukochanych barwach, zaczęli gremialnie podróżować do stolicy Katalonii, a biało-czerwone flagi są widoczne niemal na każdym domowym meczu Barcelony.
Nie inaczej było we wtorek na Estadio Monjuic, gdzie Barca gra domowego meczu z uwagi na remont Camp Nou. Starcie przeciwko Brestowi było wyjątkowe, albowiem wszyscy czekali na setnego gola Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów. Tak też się stało, a polski napastnik dorzucił jeszcze 101. trafienie w wygranym meczu 3:0.
Na mecze Barcelony przyjeżdżają kibice i turyści z całego świata, więc czasem doping nie jest najwyższych lotów. Sytuacje próbował zmienić jeden z polskich fanów, którego postawa zrobiła furorę w mediach społecznościowych. - Spróbujemy rozkręcić jeszcze raz ten stadion - powiedział Polak na początku wideo, po czym wstał i kilkukrotnie próbował zachęcić pozostałych kibiców do dopingu znanymi przyśpiewkami. Udawało mu się to z różnym skutkiem.
Władze FC Barcelony z Joanem Laportą na czele są skonfliktowane z grupami Ultras. Podczas meczu z Brestem część trybun stadionu Monjuic była zamknięta z powodu niespełnienia zobowiązań przez ultrasów. Od początku ubiegłego sezonu Barcelona została ukarana grzywnami w łącznej wysokości 21 tysięcy euro za niewłaściwe zachowanie kibiców. Klub zapłacił karę, ale zażądał zwrotu pieniędzy od czterech najbardziej zagorzałych grup fanów w celu powstrzymania ich tego niewłaściwych zachowań. Frakcje odmówiły, a władze kluby postanowiły zamknąć część obiektu.
- Nie wejdziemy na mecz z Brestem. To cena, którą musimy zapłacić za to, że nie zapłaciliśmy 21 tysięcy euro, ale wykorzystamy to w dwóch celach: umożliwieniu zorganizowania spotkania z władzami i zauważalny będzie nasz brak na trybunach - mówił jeden z kibiców cytowany przez "The Athletic".