Koszmar Polaka w Lidze Mistrzów. Z nieba do piekła w cztery minuty

Matty Cash, Łukasz Skorupski i Radosław Majecki rywalizowali o punkty w środowych meczach fazy ligowej Ligi Mistrzów. Najbardziej zadowolony może być ten pierwszy, który debiutował w LM w barwach Aston Villi przeciwko Juventusowi i zagrał bardzo solidnie na tle Kenana Yildiza. Łukasz Skorupski dwoił się i troił, ale Bologna przegrała 1:2 z Lille. Z kolei Radosław Majecki popełnił koszmarny błąd w drugiej połowie meczu Monaco - Benfica.

Sześć - to liczba polskich piłkarzy, która mogła pojawić się na boiskach Ligi Mistrzów przy okazji środowych meczów. Ostatecznie w wyjściowych składach znalazło się trzech Polaków: Matty Cash w Aston Villi, Łukasz Skorupski w Bolonii i Radosław Majecki w Monaco. Na ławkach rezerwowych znajdowali się Maik Nawrocki (Celtic Glasgow), Michał Skóraś (Club Brugge) i Kacper Urbański (Bologna).

Zobacz wideo Żelazny: Gdyby Zieliński zrobił selfie z Ronaldo w Neapolu, to kibice dostaliby pianę na pysku

Zdecydowanie najtrudniejsze zadanie, przynajmniej teoretycznie, przed sobą miał Cash, który rywalizował z Aston Villą na Villa Park z Juventusem. Dla Casha był to debiut w Lidze Mistrzów.

Debiut Casha na remis. Jeden gol zdecydował o triumfie

W 37. minucie Cash mógł okazać się bohaterem Aston Villi, gdy piłka spadła pod jego nogi po rzucie rożnym. Cash uderzył bez zastanowienia, ale piłka trafiła w ciało Federico Gattiego. Juventus miał więcej posiadania piłki, natomiast to Aston Villa wykreowała więcej sytuacji bramkowych - choć oba zespoły miały po jednym celnym strzale po pierwszej połowie.

Poza Cashem dobre okazje mieli Ollie Watkins i Lucas Digne. Francuz uderzał piłkę z rzutu wolnego, ale trafił w poprzeczkę. Poza wspomnianym strzałem Cash wyglądał solidnie na boku defensywy i dobrze współpracował na prawej stronie boiska z Leonem Baileyem. Cash dobrze też sobie radził z Kenanem Yildizem, który zszedł z boiska w 82. minucie.

Aston Villa mogła wygrać 1:0 z Juventusem. Trafienie Morgana Rogersa z czwartej minuty doliczonego czasu gry nie zostało jednak uznane przez faul na Michele Di Gregorio. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a Cash zagrał cały mecz. Podkreślmy - bardzo solidny.

Skorupski dwoił się i troił. 19-latek bohaterem Lille. "Skorupski się rozwija"

Bologna mogła znakomicie rozpocząć mecz z Lille, ale trafienie Thijsa Dallingi z piątej minuty nie zostało uznane przez spalonego. Lille miało więcej sytuacji bramkowych w pierwszej połowie i strzeliło gola w 44. minucie. Ngal'Ayel Mukau oddał strzał w polu karnym Bolonii, a Skorupski odbił piłkę przed siebie do spółki ze Stefanem Poschem. Za drugim razem Skorupski został już pokonany, bo dobitka 19-latka okazała się skuteczna.

Cztery minuty wcześniej Skorupski świetnie obronił strzał Matiasa Fernandeza-Pardo. "Jasne jest, że Skorupski naprawdę się rozwija w Lidze Mistrzów. Fantastyczna obrona" - czytamy na stronie UEFA. Na początku drugiej połowy Skorupski znów dobrze zareagował przy uderzeniu gracza Lille. W 54. minucie Skorupski wyszedł z bramki, by uprzedzić Andre we własnym polu karnym i złapał piłkę.

W 63. minucie Bologna strzeliła gola na 1:1, gdy Jhon Lucumi wykazał się sprytem przy rzucie wolnym i pokonał bramkarza uderzeniem głową z bliskiej odległość. Trzy minuty później Skorupski został pokonany po raz drugi. Znów skuteczny okazał się Mukau, który pozostał bez krycia w polu karnym rywali. Skorupski rzucił się w kierunku bliższego słupka, natomiast piłka poleciała w środek.

Dwie minuty później Skorupski zaliczył podwójną interwencję, gdy odbił piłkę po strzale Fernandeza-Pardo. Piłka trafiła jeszcze w Giovanniego Fabbiana, więc Skorupski musiał odbić ją ponownie, po czym Lille miało rzut rożny. "Jeśli Bologna wygra, to będą musieli wybudować pomnik Skorupskiego na Piazza Maggiore (centrum Bolonii - red.)" - pisał jeden z kibiców włoskiego klubu.

Zwycięstwa jednak nie było, bo Bologna przegrała 1:2.

Z nieba do piekła. Rollercoaster Majeckiego w Lidze Mistrzów

Po pierwszej połowie Majecki mógł uchodzić za bohatera Monaco. Bramkarz znakomicie zachował się w 37. minucie, gdy świetnie interweniował w starciu jeden na jednego z Angelem Di Marią. Tuż po przerwie Majecki stał się jednak jednym z antybohaterów.

Wszystko zaczęło się odegrania piłki głową do Majeckiego przez Caio Henrique. Piłka była zagrana zbyt lekko, z czego skorzystał Vangelis Pavlidis. Napastnik Benfiki był dużo szybszy od Majeckiego, minął polskiego bramkarza w polu karnym Monaco i doprowadził do remisu 1:1. To była 48. minuta, a Monaco prowadziło 1:0 od 13. minuty po trafieniu Eliesse Ben Seghira.

Od 58. minuty Monaco grało w osłabieniu po czerwonej kartce dla Wilfrieda Singo. Gole Di Marii oraz Maghnesa Akliouche'a z drugiej połowy zostały nieuznane, ponieważ strzelcy znajdowali się na spalonych. W 67. minucie żaden z piłkarzy Benfiki nie znajdował się tuż obok Soungoutou Magassy, więc pomocnik Monaco mógł oddać mocny strzał sprzed pola karnego, po którym Francuzi wygrywali 2:1.

Ostatecznie cztery minuty w końcówce przesądziły o tym, że mecz wygrała Benfika (3:2). Najpierw Arthur Cabral wykorzystał dośrodkowanie Di Marii, wyprzedził jednego z obrońców Monaco i uderzył piłkę głową, a później w podobny sposób gola strzelił Zeki Amdouni, także korzystając z podania od Di Marii. Bramki dla Benfiki padały w 84. i 88. minucie.

Trzech Polaków bez minut w Lidze Mistrzów. Kuriozalny samobój

Ostatecznie ani Nawrocki, ani Skóraś nie pojawili się na boisku w meczu Celtiku z Club Brugge. Od 26. minuty Brugia prowadziła 1:0, gdy Cameron Carter-Vickers próbował rozgrywać piłkę od tyłu i podał ją do Kaspera Schmeichela w kierunku własnej bramki. Schmeichel wyszedł jednak z bramki, by pokazać się do rozegrania, więc wyszła kuriozalna sytuacja. W 60. minucie był już remis 1:1, gdy Daizen Maeda oszukał Joaquina Seysa balansem ciała, a potem świetnym strzałem pokonał Simona Mignoleta. Mecz finalnie zakończył się remisem 1:1.

Kacper Urbański spędził cały mecz z Lille na ławce rezerwowych.

Więcej o: