W 61. minucie Mbappe podszedł do karnego. Nadzwyczajne sceny w Liverpoolu

Liverpool pewnie pokonał Real Madryt 2:0 w hicie piątej kolejki Ligi Mistrzów. Drużyna Arne Slota wciąż prowadzi w tabeli rozgrywek z kompletem punktów, a obrońcy tytułu muszą drżeć o to, czy w ogóle awansują do fazy pucharowej. Było to pierwsze zwycięstwo Liverpoolu nad Realem od ponad piętnastu lat.

Dyskusję przed meczem Liverpoolu z Realem Madryt zdominowały nieobecności w drużynie obrońców Ligi Mistrzów. Jeszcze w poprzednim sezonie kontuzji doznał David Alaba. W tym w ostatnich tygodniach dołączyli do niego Daniel Carvajal, Eder Militao, Rodrygo, Aurelien Tchouameni, a ostatnio też Vinicius Jr.

Zobacz wideo Klub z 50-tys. polskiego miasteczka robi furorę! Niebywałe. "Przepaść" [Reportaż Sport.pl]

Dziennikarze i eksperci zastanawiali się, jak Real poradzi sobie z rozpędzonym Liverpoolem, który jest liderem tabeli nie tylko w Premier League, ale też w Lidze Mistrzów. Zespół Arne Slota wygrał cztery wcześniejsze spotkania w tych rozgrywkach, tracąc przy tym tylko jednego gola.

Liverpool był sporym faworytem meczu z Realem, mimo że ostatni raz pokonał ten klub w 2009 r. Przed przerwą drużyna Slota potwierdziła swoją przewagę, ale nie udało się jej udokumentować tego golem. Wiele jednak nie brakowało.

Liverpool mógł objąć prowadzenie już w 4. minucie. Wtedy piłkę na połowie Realu Kylianowi Mbappe zabrał Mohamed Salah. Gospodarze przeprowadzili niesamowicie szybki kontratak, który zakończył się celnym strzałem Darwina Nuneza i interwencją Thibauta Courtoisa. Po tym jak Belg odbił piłkę, ta zmierzała do bramki, ale z linii wybił ją Raul Asencio.

20 minut później indywidualną akcję przeprowadził Curtis Jones, a z bliska strzelał Nunez. I tym razem jednak doskonale interweniował Courtois. Urugwajczyk spudłował raz jeszcze w 33. minucie. Tym razem w pole karne dośrodkował Alexis Mac Allister, a uderzenie Nuneza głową było minimalnie niecelne.

Liverpool w pewnym momencie zdominował Real i wydawało się, że gol przed przerwą był kwestią czasu. Tak się jednak nie stało. Co można było powiedzieć o grze gości? Chyba tylko tyle, że szans w ofensywie szukał w nieporadnych kontratakach. - Real przetrwał tę połowę - podsumował Michał Żewłakow.

Liverpool pewnie pokonał Real Madryt

Druga połowa zaczęła się dokładnie tak samo, jak skończyła się pierwsza. Już chwilę po wznowieniu gry piłka minimalnie minęła bramkę gości po zablokowanym uderzeniu Jonesa. W 51. minucie Courtois popisał się kolejną doskonałą interwencją. Tym razem po wrzutce Mac Allistera i uderzeniu Conora Bradley'a.

Dosłownie minutę później Liverpool dopiął swego, a bohaterowie ostatniej akcji zamienili się rolami. To Bradley podał płasko w pole karne, a Mac Allister pokonał Courtoisa precyzyjnym strzałem. Ale Liverpoolowi było mało. Chwilę po zdobyciu bramki Mac Allister miał kolejną okazję, ale tym razem strzelając z linii pola karnego, minimalnie się pomylił.

Real był bezradny. Na domiar złego przydarzyła mu się kolejna kontuzja. W 56. minucie z urazem mięśniowym boisko musiał opuścić Eduardo Camavinga. I kiedy wydawało się, że Real za chwilę straci kolejne gole, to jednak on miał wielką szansę na zdobycie bramki.

W 59. minucie Andy Robertson faulował w polu karnym wprowadzonego chwilę wcześniej Lucasa Vazqueza. Dwie minuty później do rzutu karnego podszedł Kylian Mbappe, jednak Francuz uderzył tak słabo, że Caoimhin Kelleher bez problemu odbił piłkę.

10 minut później przed identyczną okazją stanęli gospodarze. Po kolejnym błyskawicznym kontrataku Liverpoolu Ferland Mendy sfaulował Salaha. Egipcjanin sam chciał podwyższyć prowadzenie Liverpoolu, jednak mimo że zmylił Courtoisa, to w ogóle nie trafił w bramkę.

W 77. minucie w końcu padła druga bramka dla gospodarzy. Liverpool krótko rozegrał rzut rożny, Robertson podał do Jonesa, a ten oddał koledze piłkę. Szkot dośrodkował ją w pole karne, gdzie głową doskonale uderzył Cody Gakpo, który wszedł na boisko 10 minut wcześniej, zmieniając Nuneza.

Dzięki wygranej Liverpool wrócił na prowadzenie w tabeli Ligi Mistrzów. Drużyna Slota ma dwa punkty więcej od Monaco oraz Interu Mediolan. Real zaś może drżeć nawet o awans do 1/16 finału rozgrywek. W tym momencie drużyna z Madrytu jest dopiero na 24. pozycji w tabeli, czyli ostatniej, jaka daje awans do fazy pucharowej.

Do końca ligi Real zagra jeszcze z Atalantą (10 grudnia, wyjazd), RB Salzburg (22 stycznia, dom) oraz Brestem (29 stycznia, wyjazd). Przed Liverpoolem mecze z Gironą (wyjazd), Lille (dom) i PSV (wyjazd).

Więcej o: