Robert Lewandowski ma za sobą wyjątkowy wieczór. W środę jego FC Barcelona pokonała w Lidze Mistrzów Bayern Monachium aż 4:1, a on sam strzelił jednego gola. W 36. minucie wykorzystał podanie Fermina Lopeza i trafił do pustej bramki. Oczywiście z szacunku do byłego klubu nie okazywał specjalnej radości. - Udowodnił, że starzy wyjadacze nigdy nie umierają. Wyjechał z kolejnym golem w swoim dorobku. Ale jego praca tyłem do bramki była niesamowita - zachwycał się po meczu madrycki "As". Nie u wszystkich 36-letni napastnik zasłużył jednak na pochwały.
Po spotkaniu wywiadu przed kamerami stacji Movistar udzielił skrzydłowy FC Barcelony Lamine Yamal. 17-latek zaliczył niezły występ, choć tym razem nie był wiodącą postacią. Zanotował natomiast asystę przy ostatniej bramce Raphinhi. - To był bardzo ważny mecz i to w tak ważnym tygodniu. Wygrana 4:1 z rywalem takim jak Bayern, którego naprawdę chcieliśmy pokonać, bardzo nas cieszy - mówił.
W pewnym momencie został zapytany, którzy piłkarze FC Barcelony w największym stopniu przyczynili się do tak wspaniałego występu. O Lewandowskim nawet się nie zająknął. - Najbardziej podobał mi się Pedri... Pedri i Casado. Często ich zauważałem w środku boiska, zadecydowali o wyniku meczu. I oczywiście Raphinha, który strzelił hat-tricka - wyliczał.
Bez względu na indywidualne wyróżnienia, cały zespół FC Barcelony spisał się znakomicie, a to dobry prognostyk przed sobotnim El Clasico. - W tym sezonie jesteśmy bardzo dobrzy. Mamy dużo pewności siebie, ale zawsze jest to poczucie podekscytowania tym, co się wydarzy w Lidze Mistrzów. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy świetną drużyną i jesteśmy bardzo zjednoczeni - podkreślił Yamal. Mecz z Realem Madryt na Santiago Bernabeu odbędzie się 26 października o godz. 21:00.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!