FC Barcelona wreszcie ma powody do zadowolenia po meczu Ligi Mistrzów. Inauguracja z AS Monaco zakończyła się porażką 1:2, ale w drugiej serii gier wicemistrzowie Hiszpanii pokonali aż 5:0 Young Boys. Na boisku brylował m.in. Robert Lewandowski, zdobywca dwóch bramek, który został zdjęty w 75. minucie. I z tej decyzji musiał się tłumaczyć Hansi Flick.
Gdy Polak opuścił murawę, uciął sobie krótką pogawędkę z niemieckim szkoleniowcem. Być może dał mu do zrozumienia, że zbyt wcześnie schodzi z placu gry. Właśnie to zasugerowano w tekście katalońskiego dziennika "Sport".
"Jest jedynym zawodnikiem, obok Kounde, który rozpoczynał wszystkie 10 meczów Barcelony w tym sezonie. Nie chce odpoczywać, mimo że ma 36 lat. Stało się to jasne (we wtorek - red.), kiedy Flick zmienił go na kwadrans przed końcem. Nie podobała mu się ta zmiana. Jest ambitny i chciał więcej, liczył na hat-tricka. Być może chciał się popisać przed swoim dobrym przyjacielem Szczęsnym, polskim bramkarzem, który podpisze kontrakt z Barceloną i był już na stadionie, aby obejrzeć mecz" - czytamy.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener FC Barcelony został więc zapytany o to, dlaczego zmienił ważnego zawodnika. I w jego uzasadnieniu trudno doszukiwać się drugiego dna. Zadecydowały podobne względy, co u schodzącego w tym samym momencie Lamine'a Yamala, który zdaniem hiszpańskich dziennikarzy też nie był z tego zadowolony.
- Robert chciał grać więcej, ale można było dokonać zmian - powiedział Flick (cytat za "Mundo Deportivo"), mając na myśli wysokie prowadzenie jego drużyny. Poza tym skomentował sytuację Yamala. - Nie mamy jednego gracza, ale kilku. Mogą nastąpić zmiany. Nie możemy brać pod uwagę tego, czy piłkarz chce kontynuować grę, czy nie - dodał, cytowany przez "Marcę".
Ponadto Niemiec oznajmił, że gracze FC Barcelony otrzymają dwa dni wolnego. A przed październikową przerwą reprezentacyjną zagrają jeszcze z Deportivo Alaves (6 października).