Robert Lewandowski po raz drugi w tym sezonie pokazał się kibicom w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Pierwszego meczu z AS Monaco nie będzie miło wspominał. Sam zakończył go bez gola, a jego FC Barcelona niespodziewanie przegrała 1:2. Przeciwko Young Boys Berno o wpadce już nie mogło być mowy. Polak po ośmiu minutach miał na koncie pierwszego gola, a zaraz po przerwie dołożył drugiego. W obu przypadkach trafiał w prostych sytuacjach z bardzo bliskiej odległości. Dzięki nim kolejny raz zapisał się w historii rozgrywek.
Ostatnią bramkę w europejskich pucharach Polak zdobył 12 marca tego roku w rewanżowym starciu 1/8 finału z Napoli. Od tego czasu upłynęło aż 202 dni, a Lewandowski rozegrał trzy mecze bez gola - dwa w ćwierćfinale z PSG i jeden ze wspomnianym AS Monaco. Przeciwko Young Boys strzelił gola numer 95 i 96 w Lidze Mistrzów i umocnił się na trzecim miejscu w rankingu wszech czasów - za Cristiano Ronaldo (140) i Lionelem Messim (129). Na tym jednak nie koniec.
Jak poinformował na platformie X profil OptaJose, 36-letni napastnik dokonał czegoś, co do tej pory udało się tylko jednemu człowiekowi na świecie. "Robert Lewandowski został drugim zawodnikiem w historii UEFA Champions League, który zdobył 50 lub więcej goli po ukończeniu 30. roku życia (51. gol dziś wieczorem), po Cristiano Ronaldo (68). Wieczny" - mogliśmy przeczytać.
Do rekordu Ronaldo brakuje mu zatem 17 goli. Wciąż jest zatem realna szansa, że uda się go wyrównać. Jeszcze mniej brakuje mu do magicznej granicy stu bramek w Lidze Mistrzów, bo zaledwie czterech. We wtorek grał do 75. minuty. Na kwadrans przed końcem zastąpił go Pau Victor. FC Barcelona zakończyła mecz pewną wygraną 5:0. Poza Lewandowskim na listę strzelców wpisali się Raphinha, Inigo Martinez i Mohamed Camara, który pokonał własnego bramkarza.