FC Barcelona rozpoczęła drugie spotkanie fazy ligowej Ligi Mistrzów. Piłkarze Hansiego Flicka mieli zapewne ogromną motywację, by zrehabilitować się za porażkę z AS Monaco oraz ostatnią ligową wpadkę z Osasuną. Nie mogli wymarzyć sobie lepszego scenariusza na sam początek.
Osiem minut - tyle potrzebowała FC Barcelona, by wyjść na prowadzenie w spotkaniu z BSC Young Boys. Do siatki trafił nie kto inny, jak Robert Lewandowski. Piłkarze Hansiego Flicka pokazali prawdziwą siłę w ataku pozycyjnym, podczas gdy rywale mogli tylko patrzeć, jak wymieniają między sobą futbolówkę.
- Rozszczelnili defensywę - relacjonowali komentatorzy Canal+Sport. Na końcu Raphinha dograł ją do Lewandowskiego, a ten z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. - Wykorzystując popularne angielskie stwierdzenie 'tap-in' (wbicie piłki do pustej bramki z bliskiej odległości) - dodali komentatorzy.
Kapitan reprezentacji Polski zaliczył zatem 95. trafienie w historii występów w Lidze Mistrzów. Tym samym umocnił się na trzeciej lokacie, zmniejszając nieco stratę do galaktycznej dwójki - Leo Messiego (129) oraz Cristiano Ronaldo (140). Jednym z aktywnych piłkarzy, który może wyprzedzić Polaka jest Kylian Mbappe, który z dorobkiem 49 bramek plasuje się na dziewiątej lokacie.
Tuż przed rozpoczęciem wtorkowego spotkania kamery dostrzegły na trybunach Wojciecha Szczęsnego, który już w środę ma podpisać kontrakt z FC Barceloną. Dziennikarz Victor Navarro jako pierwszy sfotografował go w gustownej oliwkowej koszuli. Polak zdążył już poznać się choćby z kontuzjowanym obrońcą Ronaldem Araujo.
FC Barcelona prowadzi po 52. minutach 4:0. Kolejne bramki zdobyli Raphinha, Martinez oraz... Lewandowski, który ma już na koncie 96 goli w LM.