8 - od tylu sezonów Polska czeka na przedstawiciela w Lidze Mistrzów. Tym razem nieskuteczną próbę dostania się do piłkarskiej elity podjęła Jagiellonia Białystok, która w trzeciej rundzie eliminacji poległa z norweskim Bodo/Glimt (2:5 w dwumeczu). Jednak rywal mistrzów Polski pokpił sprawę w decydującym momencie.
Mistrzowie Norwegii w czwartej rundzie eliminacji rywalizowali z Crveną Zvezdą. W pierwszym spotkaniu prowadzili już 2:0 i byli lepsi od przeciwników, lecz dali sobie strzelić gola i wygrali "tylko" 2:1. To okazało się bardzo kosztowne, gdyż o wiele gorzej poszło im w rozgrywanym w Serbii rewanżu - nie potrafili znaleźć sposobu na rywala (oddali tylko jeden celny strzał) i przegrali 0:2.
To oznacza, że po raz 17 z rzędu norweskiego zespołu zabraknie w LM, ostatnim przedstawicielem tego kraju był Rosenborg w sezonie 2007/08. To wręcz szokujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że mowa o 11. lidze w rankingu krajowym UEFA. A gdy doda się do tego, że ostatnim wielkim turniejem reprezentacji Norwegii było Euro 2000, można zrozumieć, jaką gorycz czują tamtejsi kibice.
O kolejnej nieudanej próbie Norwegów rozpisuje się tamtejsza prasa. "Strzaskane marzenia Bodo/Glimt. Chcieli przerwać koszmarną passę Norwegii w Lidze Mistrzów. Nie udało się" - ogłasza dziennik "Dagbladet".
W podobnym tonie pisze porta vg.no. "Marzenia Bodo/Glimt o Lidze Mistrzów zmiażdżone w Belgradzie. Byli zbyt tchórzliwi" - czytamy. Podkreślono, że piłkarze wydawali się sparaliżowani przed żywiołową, 50-tysięczną publicznością, która "wcześniej połykała większe zespoły". "Spotkali się z falą dźwięku. Schodząc, wydawali się sparaliżowani. Zespół nie miał nic do zaoferowania. Tylko dobrze dysponowany Nikita Haikin w bramce utrzymał ich w grze" - zaznaczono. A mniej więcej po drugiej bramce dla Crveny zaczął padać deszcz, który dopełnił mizerny obraz mistrzów Norwegii. "Serbowie tańczyli i bawili się w drodze do Ligi Mistrzów. Bodo/Glimt miało niewiele do wniesienia. Po raz kolejny norweski zespół - reprezentacja narodowa lub drużyna klubowa - nie przechodzi kwalifikacji" - podsumowano.
Niezadowolenia nie kryli także członkowie zespołu. - Byliśmy zbyt tchórzliwi. To było rozczarowujące. Z taką grą nie mieliśmy szans - przyznał pomocnik Patrick Berg. - Uważam, że byliśmy wystarczająco dobrze przygotowani. Możesz być jednak przygotowany tak dobrze, jak się da, ale to gracze muszą dać z siebie wszystko. Nie osiągnęliśmy wystarczająco dobrych wyników - wtórował mu Jens Petter Hauge.
Głos zabrał także trener Kjetil Knutsen. - Nie zlekceważyliśmy przeciwnika, nie zgadzam się z tym - stwierdził. - To nie koniec świata, ale oczywiście jesteśmy rozczarowani - dodał szkoleniowiec, który prowadzi Bodo/Glimt od stycznia 2018 r. i po raz trzeci musiał uznać wyższość rywala w eliminacjach LM. Dwa lata temu jego drużyna w czwartej rundzie przegrała z Dinamem Zagrzeb (2:4 w dwumeczu, po dogrywce), a trzy lata temu już w pierwszej rundzie poległa z Legią Warszawa (2:5 w dwumeczu).