- Musimy zagrać lepiej, niż w pierwszym meczu. Musimy być bardziej skoncentrowani w obronie i bardziej kreatywni pod bramką rywala. (...) Nie myślimy jednak o tym, by wygrać dwoma golami. Chcemy po prostu zwyciężyć. Jeśli zdobędziemy bramkę na 1:0 w 89. minucie, najpewniej będzie dogrywka. Naszym celem jest awans - przed meczem z Borussią Dortmund mówił Luis Enrique.
Trener PSG studził nastroje tych, którzy wieszczyli, że po porażce przed tygodniem jego drużyna rzuci się na rywala na własnym stadionie. Enrique zapowiadał wyważoną grę mistrzów Francji, podkreślając, w jak trudnej sytuacji się znajdą, jeśli stracą gola.
I chociaż w pierwszych minutach PSG wyglądało lepiej od BVB, to rzeczywiście Francuzi nie ruszyli z od początku z huraganowymi atakami. Poza celnymi, ale słabymi strzałami Achrafa Hakimiego i Kyliana Mbappe gospodarze długo nie zagrozili bramce Gregora Kobela.
Dopiero w 31. minucie zrobił to Ousmane Dembele. Po ładnej akcji gospodarzy Francuz dostał piłkę w polu karnym rywala. Skrzydłowy skorzystał z miejsca, które miał i huknął na bramkę Kobela. Dembele oddał jednak niecelny strzał.
Chwilę później Borussia odpowiedziała najlepszą akcją w tej części gry. Piłkarze Edina Terzicia wyprowadzili bardzo szybki kontratak po tym, jak Mats Hummels zablokował Mbappe. Piłkę dostał Karim Adeyemi, który przeprowadził indywidualną akcję i oddał bardzo groźny strzał na bramkę Gianluigiego Donnarummy. Włoch w tej sytuacji popisał się świetną interwencją.
Wydawało się, że paryżanie nie mają już na co czekać i od początku drugiej połowy zaatakują przeciwników. Zwłaszcza że już w 47. minucie po zamieszaniu w polu karnym Borussii z bliska w słupek strzelił Warren Zaire-Emery.
Ale to goście strzelili pierwszego gola. Chwilę po wspomnianej okazji bramkowej piłkarze Enrique zagrali nerwowo pod własnym polem karnym. Marquinhos tak źle zagrał do Donnarummy, że dał rywalom rzut rożny. Z niego dośrodkował Julian Brandt, a gola głową strzelił Hummels.
PSG momentalnie rzuciło się na Borussię. Kilka minut po trafieniu Hummelsa dwie doskonałe okazje miał Goncalo Ramos. Były napastnik Benfiki w obu sytuacjach jednak zawiódł, uderzając ponad bramką Borussii Dortmund.
W 61. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Nuno Mendes, ale i tym razem Kobela uratował słupek. Niedługo później Hummels faulował tuż przed polem karnym Dembele. Chociaż gospodarze domagali się rzutu karnego, sędzia podyktował tylko rzut wolny. Z niego bardzo kiepsko uderzył Marco Asensio.
PSG wciąż atakowało, ale Borussia doskonale broniła się przed własnym polem karnym. Gracze Terzicia ustawili się przed nim całym zespołem i nie dopuszczali rywali do groźnych sytuacji. PSG waliło głową w mur, ale nie miało też szczęścia.
Po słupkach Zaire-Emery'ego i Nunesa przyszedł czas na poprzeczki. W 87. minucie trafił w nią Mbappe, który strzelał na bramkę po zamieszaniu w polu karnym. Chwilę później z dystansu z takim samym efektem strzelał Vitinha. Ostatecznie gol jednak nie padł i Borussia pierwszy raz od 2013 r. awansowała do finału Ligi Mistrzów.
Wtedy przegrała na Wembley z Bayernem Monachium (1:2). Co ciekawe, w tym roku możemy mieć powtórkę tego finału. W drugim półfinale Real Madryt zagra z Bayernem Monachium. Przed tygodniem w Niemczech padł remis 1:1. Tegoroczny finał 1 czerwca na Wembley.