FC Barcelona odpadła z Ligi Mistrzów w ćwierćfinale, gdzie lepsze od niej okazało się PSG. Pierwszy mecz Katalończycy wygrali 3:2, a w drugim od 12. minuty prowadzili 1:0. Tyle że później czerwoną kartkę otrzymał ich środkowy obrońca Ronald Araujo i przez niemal godzinę musieli grać w osłabieniu i polegli 1:4. To sfrustrowało Ilkaya Guendogana, który doczekał się odpowiedzi.
W pomeczowym wywiadzie Niemiec dał do zrozumienia, że jego kolega z zespołu postąpił źle. - Uważam, że w tak kluczowych momentach, musisz być pewien, że dotkniesz piłki. Jeśli nie, nie powinieneś ryzykować. W takich sytuacjach wolałbym stracić gola, albo dopuścić zawodnika do sytuacji sam na sam z bramkarzem, chociaż nie wiem, czy w tej konkretnej akcji rywal nie wypuścił sobie piłki za daleko. W każdym razie wolałbym dać szansę bramkarzowi do uratowania nas lub nawet stracić gola. Strata zawodnika w takim momencie po prostu zabiła mecz i zabiła nas - powiedział.
Urugwajczyk przeprosił za swój błąd w mediach społecznościowych. "Futbol, który dał mi tyle radości, teraz mocno mnie uderzył. Dziękuję wszystkim, którzy są bezwarunkowo przy mnie, moim kolegom, którzy dali z siebie wszystko na boisko, a także kibicom, którzy wierzyli w ten zespół do samego końca. Przykro mi, że nie udało nam dać im powodu do radości" - napisał na Instagramie.
Temat powrócił w czwartek podczas wydarzenia Relats Solidaris, którego gościem był Araujo. W pewnym momencie został on zapytany o słowa kolegi z zespołu. - Wolę zachować dla siebie to, co myślę. Mam kodeksy i wartości, które moim zdaniem należy szanować - odpowiedział, cytowany przez kataloński "Sport". Ewidentnie nie chce poruszać nieprzyjemnego tematu, który może nie pozostać bez wpływu na atmosferę w szatni.
Katalończycy muszą szybko pozbierać się po bolesnej porażce. W niedzielę 21 kwietnia czeka ich ligowe El Clasico z Realem Madryt, które może praktycznie przesądzić o mistrzostwie Hiszpanii.