Była 30. minuta rewanżowego ćwierćfinału Ligi Mistrzów, gdy FC Barcelona prowadziła z Paris Saint-Germain 1:0 po golu Raphinhi, a w całym dwumeczu miała już przewagę dwóch goli (4:2). Wtedy jednak w dość przypadkowej sytuacji sam na sam z Markiem-Andre Ter Stegenem wychodził Bradley Barcola, który przed polem karnym został przewrócony przez Urugwajczyka Ronalda Araujo.
Sędzia z Rumunii Istvan Kovacs nie miał wątpliwości, wyrzucając Araujo z boiska za pozbawienie rywala stuprocentowej sytuacji do zdobycia bramki i Barcelona musiała przez ponad godzinę grać w dziesiątkę. Z tym sobie nie poradziła - ostatecznie przegrała z PSG 1:4 i nie awansowała do półfinału. Czerwona kartka Araujo została uznana za główny powód odpadnięcia mistrzów Hiszpanii. Podczas gdy Xavi Hernandez grzmiał na sędziego za tę decyzję, nawet większość piłkarzy Barcy z Gundoganem i Ter Stegenem na czele przyznawała, że błąd popełnił tu przede wszystkim urugwajski obrońca.
W środę do tych wydarzeń odniósł się sam Ronald Araujo, który opublikował przepraszający post na Instagramie, w którym nie uciekał od odpowiedzialności.
- Futbol, który dał mi tyle radości, teraz mocno mnie uderzył. Dziękuję wszystkim, którzy są bezwarunkowo przy mnie, moim kolegom, którzy dali z siebie wszystko na boisko, a także kibicom, którzy wierzyli w ten zespół do samego końca. Przykro mi, że nie udało nam dać im powodu do radości - napisał Araujo.
- Będziemy próbować dalej. "Forca Barca!", teraz i zawsze - zaznaczył obrońca Barcelony.
Teraz przed FC Barceloną już tylko zakończenie sezonu ligowego. Już w niedzielę o 21:00 zespół Xaviego Hernandeza zagra na wyjeździe w El Clasico z Realem Madryt, do którego w tabeli La Liga traci osiem punktów. Tylko zwycięstwo pozwoli Barcelonie uwierzyć w wielki pościg za "Królewskimi" o mistrzostwo Hiszpanii w ostatnich kolejkach.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!