Nie o takim wieczorze marzyła FC Barcelona. We wtorek roztrwoniła zaliczkę z pierwszego starcia ćwierćfinałowego z PSG (3:2) w Lidze Mistrzów, przegrywając u siebie, i to boleśnie, bo 1:4. Duży wpływ na przebieg spotkania miała czerwona kartka, jaką Ronald Araujo zobaczył już w 29. minucie. Przez ponad godzinę Katalończycy musieli więc grać w osłabieniu. Jednak to nie na Urugwajczyka wściekły był Xavi, a na głównego sędziego. Mocno skrytykował go na pomeczowej konferencji, twierdząc, że to jego błędne decyzje doprowadziły do porażki Barcelony.
- Szkoda, że nasza przygoda w Lidze Mistrzów skończyła się przez błąd sędziego. Powiedziałem arbitrowi, że był katastrofalny. I taka jest prawda. Nie ma sensu rozmawiać o samym meczu. Sędzia go zniszczył. Nie możemy milczeć. On zmienił ten mecz i całą rywalizację. To była katastrofa. To było bardzo dziwne sędziowanie. Specjalnie użyłem słowa "dziwne", by nie określić tego inaczej - grzmiał hiszpański szkoleniowiec.
Tak krytyczni wobec pracy arbitra nie byli z kolei podopieczni samego Xaviego. Mowa zarówno o Marku-Andre ter Stegenie, jak i Ilkayu Guendoganie, który zdaniem wielu ekspertów był faulowany w polu karnym i powinien wywalczyć "jedenastkę".
Słowa Xaviego obiły się sporym echem na świecie. Zareagował na nie Zbigniew Boniek i to w wymowny sposób. "Co nerwy robią z człowieka!" - dziwił się były prezes PZPN na X (dawniej Twitter).
Na tym jednak nie poprzestał. Kilka godzin później dodał kolejny wpis, w którym wprost stwierdził, że nie zgadza się ze zdaniem Xaviego. Uważa, że rozjemca spotkania podejmował prawidłowe decyzje. Przy okazji wbił szpilkę szkoleniowcowi.
"Zamiast krytykować sędziego (zero błędów), to tylko przypomnę, że FC Barcelona w poprzednich rozgrywkach nie przeszła fazy grupowej i teraz też pełno błędów… Sędzia to tylko tanie alibi" - podsumował dosadnie Boniek, na końcu dodając wymowny kciuk skierowany w dół.
Jego wpis wywołał spore poruszenie w sieci, ale większość internautów zgodziła się ze zdaniem byłego reprezentanta Polski. "Jak zawsze w punkt" - czytamy.
Tym samym Barcelonie pozostała już tylko gra na domowym podwórku. Wydaje się jednak małoprawdopodobne, by udało jej się wywalczyć choć jedno trofeum w tym sezonie. Do lidera La Liga Realu Madryt traci już osiem punktów. I to właśnie z tym rywalem zmierzy się w najbliższą niedzielę o godzinie 21:00. Już teraz zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na stronie głównej Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!