FC Barcelona dawno nie zagrała tak dobrego spotkania. Jej przewagę nad Getafe dobrze oddaje końcowy wynik, który mógł być nawet wyższy. Robert Lewandowski zdobył bramkę w 57. minucie, ale sędzia liniowy dopatrzył się wtedy spalonego.
I choć ostatecznie polski napastnik nie dał rady strzelić gola, to i tak miał bardzo duży wpływ na grę całej Barcelony i może być zadowolony ze swojej postawy. Okazuje się, że występ Polaka oglądał z trybun Pini Zahavi, czyli jego agent. Powodów, dla których zjawił się on w Barcelonie, może być naprawdę wiele. Nie dość, że jest przedstawicielem Lewandowskiego, to w dodatku przyjaźni się z obecnym prezydentem klubu - Joanem Laportą - i to właśnie w jego towarzystwie oglądał spotkanie z Getafe - o czym poinformował dziennikarz Victor Navarro.
Od razu ruszyły spekulacje, o czym mogli rozmawiać w tym czasie. Wielu podejrzewa, że chodzi o kolejnego trenera Barcelony. Tym bardziej że agent niedawno rozpoczął współpracę z Hansim Flickiem. Były szkoleniowiec Bayernu i selekcjoner reprezentacji Niemiec był w ostatnich tygodniach wskazywany na jednego z głównych faworytów do przejęcia posady trenera po Xavim.
Odejście Hiszpana z Barcelony jest już pewne. Zapowiedział je po przegranym 3:5 meczu z Villarrealem. Najnowsze plotki wskazywały jednak, że na jego następcę szykowany jest Roberto De Zerbi, czyli obecny trener Brighton. Zaznaczano wtedy, że Hansi Flick pozostaje opcją rezerwową. Być może teraz to właśnie "rezerwowy" Flick, wychodzi na prowadzenie w tym wyścigu o posadę?