Kamil Grabara dostał specjalną misję w Lidze Mistrzów. Trener ujawnia

Kamil Grabara słynie z wielkiego talentu bramkarskiego i... ciętego języka. Okazuje się, że pewność siebie Polaka, a momentami wręcz jego bezczelność, nie jest jednak problemem dla trenera Kopehagi. Wręcz przeciwnie. Jacob Neestrup twierdzi, że charakter Polaka sprawił, że wymyślił bramkarzowi specjalną misję przed jednym z meczów Ligi Mistrzów. O jaką misję chodziło?

Ależ to było spotkanie! Kopenhaga przegrywała z Manchesterem United do 45. minuty 0:2, ale na przerwę schodziła z wynikiem 2:2. I choć całą drugą połowę goście grali w osłabieniu, po tym jak czerwoną kartkę zobaczył Marcus Rashford, to Czerwone Diabły aż do 83. minuty prowadziły 3:2. Kamil Grabara nie miał zbyt wiele do powiedzenia ani przy bramkach Rasmusa Hojlunda, ani przy trafieniu z karnego Bruna Fernandesa. W samej końcówce Kopenhaga niespodziewanie strzeliła dwa gole i wygrała 4:3. Grabara zakończył mecz z pięcioma udanymi paradami, więc nikt nie miał do niego większych pretensji.

Zobacz wideo "Spowiedź" byłego trenera Legii. "Wynikowo nie powalało na kolana"

"Żadnego z goli nie można zwalić na karb Grabary. Ratował to, co musiał, a przy bramkach był raczej bez szans" - napisał portal tipsbladet.dk, który ocenił Polaka na 3 (w skali 0-6). Ale reprezentant Polski nie musi przejmować się notami, bo humor poprawia mu widok tabeli. Duńczycy awansowali na drugie miejsce w grupie. Mają cztery punkty, tyle samo co Galatasaray i jeden więcej od ostatniego - Manchesteru United. Prowadzi Bayern Monachium z kompletem 12 punktów.

To oznacza, że Kopenhaga ma realne szanse na grę w fazie pucharowej LM. A nawet jeśli ten cel nie zostanie osiągnięty, to przecież trzecia lokata zapewnia grę w Lidze Europy. Wielu jest zaskoczonych formą Kopenhagi, ale nie ich trener.

Jacob Neestrup już od początku września przekonywał, że Kopenhaga ma ambitne cele w Lidze Mistrzów i że pomimo trudnego losowania chce grać w Europie także wiosną. Twierdził też, że takie bojowe nastawienie pomaga w osiąganiu celów.

"Jednym z powodów, dla których mamy szansę awansować z bardzo, bardzo trudnej grupy, jest fakt, że nie byliśmy bojaźliwi. Od początku wiedzieliśmy, że musimy dać z siebie wszystko i że liczy się tylko awans. Taka retoryka to nie arogancja. Nie taki był zamiar, więc mam nadzieję, że nikt nie poczuł się sprowokowany. Mieliśmy nastawienie w stylu "Europo, nadchodzimy". I to się opłaciło. Chciałem taki wysłać sygnał drużynie. Przecież nie bez powodu Kamil Grabara pojawił się na pierwszej konferencji prasowej w Stambule. Potrzebowaliśmy kogoś, kto walnąłby w stół i powiedział: "jesteśmy tu po to, wy wygrać kilka meczów" - tłumaczył Neestrup, cytowany przez serwis bold.dk.

A co takiego powiedział Grabara?

Grabara słynie z wielkiego talentu i... ciętego języka. Niektórych nieco irytowała buńczuczna postawa Polaka np. w mediach społecznościowych, ale nie sposób mu odebrać pewności siebie. Ale wracając do wypowiedzi trenera Kopenhagi, Grabara na konferencji prasowej przed wyjazdowym meczem z Galatasaray (2:2) w Lidze Mistrzów podpadł tureckim kibicom.

- Słyszałem od mojego przyjaciela, że kibice Fenerbahce (wielkiego rywala Galatasaray - red.) są lepsi - powiedział. Potem jeszcze bardziej podgrzał atmosferę za sprawą wpisu w mediach społecznościowych, gdzie żałował straty punktów w "gó***anej dziurze" (potem zamienił to na "gó***any mecz").

Po zakończeniu spotkania turecki dziennikarz Burhan Can Terzi próbował zagaić Grabarę.

- Kamil, czy byłeś w piekle? - zapytał, odnosząc się do atmosfery na trybunach. Potem powtórzył pytanie, lecz bramkarz tylko na niego spojrzał i bez słowa poszedł dalej. Może będzie bardziej rozmowny za dwa tygodnie.

W następnej kolejce, 29 listopada Galatasaray podejmie Manchester United, a Bayern Monachium zagra przed własną publicznością z FC Kopenhagą.

Więcej o: