REKLAMA
Advertisement

Sceny w Lidze Mistrzów. Trzęsienie ziemi w pierwszych 15 minutach! [WIDEO]

Liga Mistrzów jak zawsze dostarcza nieprawdopodobnych emocji. Ale tylu w pierwszym kwadransie meczu Benfiki z Salzburgiem chyba nikt się nie spodziewał. Już na samym początku meczu goście z Austrii wywalczyli dwa rzuty karne, a rywale grali w dziesiątkę. Wszystko przez kuriozalne zamieszanie na linii bramkowej gospodarzy. Ostatecznie Salzburg wywiózł z Lizbony cenne zwycięstwo.

Liga Mistrzów to dla wielu najważniejsze i najbardziej emocjonujące rozgrywki piłkarskie na świecie. Najlepszą ich reklamą okazał się pierwszy kwadrans meczu fazy grupowej między Benfiką Lizbona a RB Salzburg. Choć nie mamy do czynienia z głównymi faworytami, to od początku było ciekawie. Kibice mogli przeżyć emocjonalny rollercoaster.

Zobacz wideo Nie ma przyjaźni w piłce. Wszystko się kręci wokół biznesu

Ależ zamieszanie. Trzęsienie ziemi już na początku meczu. Dwa karne i czerwona kartka

Wszystko zaczęło się już w drugiej minucie gry, kiedy to bramkarz Benfiki Anatolij Trubin faulował w polu karnym jednego z rywali. Sędzia pokazał mu żółtą kartkę i odgwizdał rzut karny. Do gospodarzy uśmiechnęło się jednak szczęście, bo Karim Konate fatalnie przestrzelił nad bramkę i wciąż był wynik 0:0.

Był to jednak dopiero początek kłopotów ekipy Rogera Schmidta. Chwilę później obrońcy zaliczyli porażającą stratę piłki pod własnym polem karnym, co skrzętnie próbował wykorzystać Roko Simić. Jego strzał odbił się od próbującego zatrzymać go wślizgiem Otamendiego. Piłka przelobowała bramkarza i zmierzała prosto do siatki. W ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ją Antonio Silva. Problem w tym, że uczynił to... ręką. Sędzia długo się nie zastanawiał i ukarał defensora czerwoną kartką, a następnie po raz drugi wskazał na jedenasty metr.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Tym razem ekipa gości była już skuteczna. Roko Simić spokojnie uderzył po ziemi w prawy dolny róg, czym kompletnie zaskoczył Trubina. Wynik 1:0 utrzymał się do końca pierwszej połowy.

Na kolejne mocne uderzenie trzeba było czekać do początku drugiej części. Morato stracił piłkę na własnej połowie, przejął ją Kjaergaard i odegrał do Roko Simicia. Ten stanął sam na sam z bramkarzem, ale zamiast strzelać, odegrał do boku, do Oscara Gloukha, a młody Izraelczyk bez problemu trafił do pustej bramki. W 89. minucie na murawie zameldował się Kamil Piątkowski, który zmienił Strahinję Pavlovicia. Więcej goli już nie padło i mecz zakończył się wygraną Salzburga 2:0.

Więcej o: