• Link został skopiowany

Wymarzony debiut w Lidze Mistrzów. Został bohaterem i zasłużył na pomnik. "Apoteoza"

- Zawsze jestem drugi, nigdy pierwszy - tak niemal co roku, w stylu Adasia Miauczyńskiego z filmu "Nic śmiesznego" mógł mówić Ivan Provedel, bramkarz Lazio, który strzelił gola w ostatniej akcji meczu z Atletico Madryt w Lidze Mistrzów (1:1). W ostatnich latach to on musiał gonić, ale zawsze radził sobie z wyzwaniami. Choć potrzebował też trochę szczęścia. - To historia zasługująca na pomnik - czytamy we włoskich mediach.
Italy Soccer Champions League
Fot. Andrew Medichini / AP Photo

95. minuta meczu w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów na Stadio Olimpico. Danilo Cataldi, wychowanek Lazio, wykonuje rzut rożny w ostatniej akcji meczu. Pierwsza próba nie była udana, więc piłka trafia do Luisa Alberto, ustawionego na skraju pola karnego. Ivan Provedel, który pojawił się w polu karnym przy okazji rzutu rożnego, skorzystał ze sposobności i idealnie wbiegł w linię między obrońców Atletico, strzelając gola na 1:1. Kibice Lazio oszaleli, a Provedel był noszony na rękach przez kolegów po ostatnim gwizdku.

Zobacz wideo "Dopóki Kulesza jest prezesem PZPN-u, kompletnie nie ma znaczenia, kto będzie selekcjonerem"

Bramkarz mógł mieć pewne deja vu, bo podobnej sztuki dokonał w lutym 2020 roku. Wtedy strzelił gola w ostatniej akcji spotkania dla Juve Stabii, do którego był wypożyczony. Starcie z Ascoli zakończyło się remisem 2:2.

Provedel naturalnie nie jest pierwszym bramkarzem w historii Ligi Mistrzów, który strzelił gola. Wcześniej trzykrotnie tego dokonał Hans-Joerg Butt (dla HSV, Bayeru Leverkusen oraz Bayernu Monachium), a także Turek Sinan Bolat (Standard Liege) i Nigeryjczyk Vincent Eneyama (Hapoel Tel-Awiw). "To najbardziej donośny i sensacyjny gol. To historia bramkarza/środkowego napastnika, który zasługuje na pomnik. Został ujęty w ramach apoteozy (pochwały osób, rzeczy czy wydarzeń - red.)" - pisze "Corriere dello Sport".

Provedel zaczynał grę w piłkę jako napastnik. Do 15. roku życia grał w zespołach młodzieżowych Treviso i Pordenone Calcio właśnie na tej pozycji. Szansę między słupkami dostał dzięki legendarnemu Renzo Zanecie, który był trenerem bramkarzy i skautem. Gdyby nie to, pewnie przed wejściem w dorosłość zająłby się czymś innym. Babcia i mama Provedela pochodzą z Rosji, a jego dziadek doskonale znał się z legendarnym Lwem Jaszynem. To tylko wzbudziło w nim chęci, by być bramkarzem.

- Niektórzy ludzie ze środowiska nie wierzyli, że będę w stanie grać na takim poziomie - mówił Provedel w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". Historia tego bramkarza jest nad wyraz inspirująca, bo przez ostatnie lata non stop musiał udowadniać, że to on jest numerem jeden. Czasem nawet musiał mieć trochę szczęścia.

Znakomite wejście do Lazio. Wyrównał rekord Gianluigiego Buffona

Provedel trafiał do Lazio latem zeszłego roku za niewiele ponad dwa miliony euro ze Spezii Calcio i uznał to za szansę swojego życia. Pierwotnie miał być zmiennikiem Portugalczyka Luisa Maximiano, który miał za sobą udany sezon w Granadzie, a Lazio wydało na niego ponad dziesięć milionów euro. Karta odwróciła się błyskawicznie, bo w pierwszym meczu sezonu Serie A z Bolonią (2:1) Maximiano obejrzał czerwoną kartkę za zagranie ręką poza polem karnym w szóstej minucie. Provedel wszedł między słupki i swoim występem dał powód Maurizio Sarriemu, by dokonać zmian w hierarchii bramkarzy.

Jak już Provedel pojawił się w bramce Lazio, to jej nie opuścił. Bramkarz ma za sobą znakomity sezon, gdzie zachował 21 czystych kont w 38 meczach i został wybrany najlepszym graczem na swojej pozycji w Serie A. Taki wynik wcześniej osiągał Gianluigi Buffon, Sebastiano Rossi, Morgan De Sanctis czy Carlo Cudicini. Dodatkowo Lazio zostało wicemistrzem Włoch. Provedel otrzymywał już powołania do reprezentacji, ale na debiut w kadrze musi jeszcze poczekać.

Startował z drugiego szeregu. I (niemal) zawsze dawał radę

Kariera Provedela zaczęła się stopniowo rozkręcać jesienią 2017 roku, gdy trafił do Empoli, a wcześniej nie przebijał się na wypożyczeniach. Empoli walczyło o awans do Serie A, a Włoch był ważną postacią tego zespołu. Wówczas jego zmiennikiem był Pietro Terraciano (obecnie Fiorentina). Pierwsza część rozgrywek była świetna w jego wykonaniu, ale w drugiej części sezonu 17/18 złamał kość piszczelową i wypadł z gry na kilkanaście tygodni. Provedel wrócił do gry w dziewiątej kolejce kolejnego sezonu Serie A, ale stracił miejsce w składzie na początku 2019 roku. Wszystko przez… wypożyczenie Bartłomieja Drągowskiego.

Empoli ostatecznie spadło do Serie B, a Provedel został zmiennikiem Alberto Brignoliego. W styczniu 2020 roku było jasne, że bramkarz musi zmienić klub, by grać regularnie. Wtedy interesowała się nim m.in. Jagiellonia Białystok, ale klub z Podlasia postawił na Dejana Iliewa. Wybór padł na Juve Stabia, czyli jednego z rywali Empoli w lidze. Wtedy też Provedel zdobył bramkę w ostatniej minucie wspomnianego meczu z Ascoli.

W październiku 2020 roku po Provedela sięgnęła Spezia Calcio, która ekspresowo szukała zastępstwa dla Jeroena Zoeta. Świeżo upieczony beniaminek ligi włoskiej sprowadził Holendra za 1,5 mln euro, który pomógł PSV Eindhoven wygrać m.in. trzy mistrzostwa Holandii, ale nabawił się urazu pachwiny, przez który nie dokończył meczu z Udinese. Pierwotnie Provedel miał być zmiennikiem Zoeta, gdy ten wróci do gry. W sezonie 20/21 za czasów Vincenzo Italiano Provedel imponował dystrybucją piłki, ale miewał problemy z zatrzymywaniem strzałów rywali. Później w tym aspekcie było już dużo lepiej.

***

W zeszłym roku historia nieco zatoczyła koło, bo gdy Włoch odchodził do Lazio, to Spezia zastąpiła go Drągowskim. Spotkanie z Atletico Madryt na Stadio Olimpico było debiutem Provedela w Lidze Mistrzów, w wieku 29 lat. Pięć lat wcześniej grał swój pierwszy mecz w Serie A. Założyć można jedną pewną rzecz: w przypadku bramkarzy najlepsze lata dopiero przed Provedelem. A Lazio wcale nie musi być ostatnim przystankiem w karierze.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: