Vladan Kovacević: 1+. Z bramkarzami tak bywa, że mogą wybronić 20 sytuacji, ale będzie jedna, która rzutuje na wszystkie poprzednie. I tak jest w przypadku Kovacevicia. Przez większą część pierwszej połowy nie był zmuszony do żadnej interwencji. Aż przyszła 35. minuta, kiedy dał sobie strzelić gola z dystansu. Nie byłoby tej bramki, gdyby bramkarz Rakowa był dobrze ustawiony. Duży błąd. Nawet trudno przykryć go skuteczną interwencją z 75. minuty, kiedy Kovacević obronił strzał Viktora Claessona. Za to jedynie mały plusik.
Adnan Kovacević: 3. Zdarzało mu się zostawać z tyłu i łamać linię spalonego, ale na szczęście bez przykrych konsekwencji. Choć raz było blisko - w 15. minucie, kiedy nierozważnie i niedokładnie zagrał w kierunku Arsenicia. Wtedy kapitan Rakowa naprawił jego błąd. Poza tym bez większych wpadek.
Zoran Arsenić: 4. Wrócił do składu po kontuzji. Już w 12. minucie zobaczył żółtą kartkę po starciu z Jordanem Larssonem. Poza tym starał się skracać dystans i asekurować wysoko grającą linię pomocy. Też niezwykle skuteczny i skoncentrowany we własnym polu karnym oraz jego okolicach, gdzie zatrzymał wiele akcji rywali.
Milan Rundić: 3+. Szkoda, że w 28. minucie w polu karnym Kopenhagi nie zagrał szybciej do Deiana Sorescu. Od początku ustawiony wysoko i grający agresywnie. Często wychodził ze strefy, ale rzadko przegrywał pojedynki. Też w okolicach własnego pola karnego, gdzie kilka razy zdarzyło mu się wyprzedzić rywala i skutecznie interweniować.
Fran Tudor: 2+. Aktywny od początku - krzyczał, podnosił ręce, biegał, próbował wymuszać faule. Ale kiedy miał piłkę przy nodze, niestety czasem podejmował złe wybory. Szczególnie raziły jego niecelne dośrodkowania w pierwszej połowie, kiedy ani razu nie wrzucił dobrze piłki w pole karne Kopenhagi. Podobnie było w drugiej połowie, kiedy widać było, że Tudor jest już coraz bardziej zmęczony. Zdarzało mu się popełniać proste błędy w przyjęciu, ale też raz zagrać przytomnie - w 87. minucie, kiedy zaliczył asystę przy golu Zwolińskiego. Po tej akcji znowu nabrał energii. Niestety już było za późno.
Gustav Berggren: 2. Często pokazywał się do gry, gdy Raków rozgrywał piłkę z linii obrony. Problem w tym, że niewiele z tego wynikało, bo Berggren, gdy dostawał piłkę, zagrywał ją bardzo ostrożnie - podawał do tyłu albo do boku. Zdajemy sobie sprawę z jego profilu i pewnych ograniczeń, ale jednak w takim meczu oczekiwalibyśmy czegoś więcej niż tylko asekuracji w środku pola.
Janis Papanikolau: 2. W 20. minucie oddał pierwszy strzał - ze skraju pola karnego, niestety nad poprzeczką. Niestety, bo Papanikolau miał sporo miejsca i powinien uderzyć lepiej. Przynajmniej wcelować w bramkę. W drugiej połowie już nie był tak ofensywnie usposobiony, ale pod koniec meczu oddał jeszcze jeden strzał. Tym razem celny - głową - w sam środek, Kamil Grabara bez problemu złapał piłkę.
Deian Sorescu: 2. Zaczął jak nakręcony. Często był tym pierwszym piłkarzem, który doskakiwał do pressingu. I nie kalkulował, bo kiedy miał piłkę przy nodze, od razu z nią ruszał do przodu. Ale im dłużej trwał mecz, tym było go mniej. Gasł z każdą minutą. Też w prosty sposób tracił piłkę, czym psuł akcje Rakowa i wprowadzał sporo chaosu.
Marcin Cebula: 2. W ostatnich tygodniach złapał zniżkę formy. Tydzień temu w Sosnowcu był jednym z gorszych na boisku. W czwartek w Kopenhadze też nie był najlepszy. Popełniał błędy: a to zwalniał akcje Rakowa, a to podawał niedokładnie. Ale też nie zawsze, bo w 20. minucie to Cebula zauważył przed polem karnym niepilnowanego Papanikolau. Drugą połowę zaczął lepiej niż pierwszą, ale został zmieniony szybko, bo już w 58. minucie.
Władysław Koczerhin: 2. Uchylił się przy golu Vavro, ale to był zdecydowanie błąd Kovacevicia. Poza tym długimi fragmentami niewidoczny. A jak widoczny, to niedokładny. Jak w 23. minucie, kiedy zepsuł podanie w kierunku Piaseckiego. Błysnął w zasadzie tylko raz, po przerwie, kiedy oddał mocny i płaski strzał z dystansu, ale trafił w słupek. Zmieniony w 76. minucie.
Fabian Piasecki: 2+. Więcej używał łokci niż nóg do walki z rywalami, choć sam też był agresywny, nie bał się wchodzić w kontakt. Minęła ledwie minuta, a on już zwijał się z bólu po faulu Vavro. Jeżeli chodzi o zaangażowanie, znowu nie ma się do czego przyczepić. Ale jednak od napastnika oczekujemy trochę więcej - szczególnie w takich meczach, gdzie nie ma też co zasłaniać się brakiem wsparcia od kolegów - niż tylko jeden celny strzał w sam środek bramki.
Ben Lederman: 2. W drugiej połowie zmienił Berggrena. Starał się być pod grą, z akcentem na "starał się". Kiedy dostawał piłkę od kolegów, co prawda zagrywał ją najczęściej do przodu, ale to nie były podania, które robiły przewagę pod bramką Kopenhagi.
Sonny Kittel: 2. Dostał od trenera ponad pół godziny. Wykonał kilka stałych fragmentów, kilka razy dobrze się zastawił, rozegrał piłkę, doskoczył do pressingu. I to byłoby na tyle. W tym przypadku też oczekujemy więcej, czegoś ekstra. Tym bardziej że Kittel latem został sprowadzony do Rakowa jako gwiazda.
Łukasz Zwoliński: 3. Wszedł na ostatnie minuty. I chyba można trochę żałować, że tak późno, bo to Zwoliński w 87. minucie oddał drugi celny strzał dla Rakowa, który zarazem był bramką na 1:1. To niestety nie wystarczyło, by awansować do Ligi Mistrzów.
John Yeboah i Bogdan Racovitan pojawili się na ostatni kwadrans, ale nie pokazali na tyle dużo, by zasłużyć na ocenę.