We wtorek najciekawiej było chyba w Stambule, gdzie tamtejsze Galatasaray podejmowało norweskie Molde. W pierwszym meczu padł wynik 3:2 dla tureckiego zespołu, więc sprawa awansu wciąż była otwarta.
Mimo że Moldei zdeterminowane ruszyło na rywali, już w siódmej minucie po pierwszej akcja Galatasaray we własnym polu karnym Mauro Icardiego faulował Martin Ellingsen, po którym Szymon Marciniak ukarał go żółtą kartą i podyktował "jedenastkę". Stały fragment gry pewnie wykorzystał Icardi, pewnie uderzając w prawą stronę bramki.
Niewiele działo się przez resztę pierwszej połowy. Piłkarze obu zespołów popełniali sporo fauli, lecz Szymon Marciniak po żółtą kartę sięgnął tylko raz - w 45. minucie. Przez sporą liczbę przerw w grze Polak do podstawowego czasu meczu doliczył aż dziewięć minut. Tam również gra była kilkukrotnie przerwana, w związku z czym arbiter poczekał kolejne dwie minuty na ostatni gwizdek, przedłużając tym samym pierwszą część spotkania aż o 11 minut. Kibice w mediach społecznościowych bardzo zachwalali pracę Marciniaka w tym meczu, który mimo momentami gorącej atmosfery kontrolował to, co działo się na murawie. "Gdyby było u nas pięciu sędziów takich jak arbiter tego meczu to jakość w kraju bardzo by wzrosła. Najlepszy na boisku zdecydowanie jest Szymon Marciniak" - napisał jeden z użytkowników Twittera.
Emocje do końca zapewnił pomocnik Molde Eirik Hestad. Po świetnym odbiorze i dryblingu Emila Breivika, którym minął dwóch obrońców Galatasary, 28-latek wykorzystał sytuację "sam na sam" pokonując bramkarza gospodarzy, tym samym zdobywając w dwumeczu gola kontaktowego na 3:4.
Kibicom Galatasaray ciśnienie z pewnością podwyższyło się w 82. minucie. Wówczas gola na 4:4 zdobyło Molde, jednak po wideoweryfikacji VAR bramka nie została uznana. W 93. minucie z kolei promocję do Ligi Mistrzów przypieczętował Angelino, strzelając na 2:1 dla Galatasaray.
Turecki klub na awans do Ligi Mistrzów czekał cztery lata, gdyż ostatni raz grał tam w sezonie 2019/2020.
W drugim wtorkowym meczu Young Boys Berno rozbiło 3:0 izraelskie Maccabi Hajfa. W pierwszym spotkaniu padł bezbramkowy remis. Strzelanie rozpoczęli gospodarze, gdy w 23. minucie do siatki z główki po świetnej akcji trafił Cedric Itten.
Pięć minut efektownego samobója zaliczył Abdoulaye Seck. Obrońca zespołu gości próbując wślizgiem zatrzymać dośrodkowanie bardzo niefortunnie podbił piłkę i skierował jej do własnej bramki, lobując bramkarza.
Mistrzowie Szwajcarii podwyższyli wynik już na początku drugiej połowy za sprawą bramki Filipa Ugrinicia, który fantastycznie przymierzył ze skraju pola karnego w samo okienko.
W 74. minucie wciąż utrzymywał się wynik 3:0, a na boisko wprowadzony został nowy nabytek Young Boys Łukasz Łakomy, którego Szwajcarzy tego lata wykupili z Zagłębia Lubin za 1,4 miliona euro. Do końcowego gwizdka utrzymali oni korzystny wynik, nie pozwalając rywalom na choćby jedno trafienie. Young Boys Berno wraca do Ligi Mistrzów po rocznej przerwie.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Zdecydowanie najmniej emocji przyniosło spotkanie Panathinaikosu z Bragą. W pierwszym meczu w Portugalii ci drudzy wygrali 2:1, więc na rewanż do Aten jechali z większym spokojem. Ten z pewnością panował na boisku. Do 83. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis, a liczba strzałów na bramkę po jednej i drugiej stronie wynosiła łącznie zaledwie sześć. Gdy wydawało się, że już nic się nie wydarzy, gola na 1:0 dla Bragi zdobył Bruma, przypieczętowując awans jego drużyny do Ligi Mistrzów. Skrzydłowy dopadł do piłki po lewej stronie pola karnego i podręcznikowo wykorzystał sytuację "sam na sam" z bramkarzem.
Ostatni raz Braga w Lidze Mistrzów występowała w sezonie 2012/2013, gdy w grupie H z CFR Cluj, Manchesterem United i Galatasaray z dorobkiem trzech punktów skończyła na czwartym miejscu. Przez ostatnią dekadę występowała jednak regularnie w Lidze Europy.
W środę kibiców czekają następne trzy eliminacyjne zmagania. Wtedy o awans do Ligi Mistrzów UEFA powalczy AEK Ateny z Antwerpią, PSV Eindhoven z Rangersami oraz Raków Częstochowa z FC Kopenhaga.