Raków Częstochowa pokonał u siebie drużynę Arisu Limassol w pierwszym meczu III rundy el. Ligi Mistrzów i jest minimalnie bliżej awansu. Dobre nastroje w Polsce ostudziła jednak bramka Mihlalego Mayambeli w 88. minucie gry. Zupełnie przeciwną reakcję wywołała na Cyprze.
"Szaleństwo! Mayambela żyje w deszczowej Polsce" - jednoznacznie bohatera wskazał portal 24sports.com. - Doprowadził do wyniku 2:1 w 88. minucie i utrzymał nadzieje Arisu na awans! Zespół pozostaje "żywy" w tej walce. Drużyna Aleksieja Szpilewskiego zapłaciła za swoje błędy w obronie, jednak kapitalnym golem w ostatnich minutach uratował ją Mayambela - relacjonował.
O pełnym optymizmie nie ma jednak mowy. Tamtejsze media wskazują na palący problem i krytykują przede wszystkim jednego gracza. - Podopieczni Szpilewskiego byli słabi w obronie. Umieszczenie Yago, który jest prawym obrońcą, po lewej stronie było wątpliwe. Jego dwa błędy przesądziły o wyniku. - skomentował goal.philenews.com. Ponownie chwalony był Mayambela, który "dał prawo dalej marzyć". - Aris "krzyknął" wczoraj wieczorem, że się nie poddaje, walczy do końca - spuentowano.
To właśnie Yago stracił piłkę przy akcji Tudora, po której padła pierwsza bramka Koczerhina. Ten sam zawodnik faulował także Cebulę, po czym sędzia podyktował rzut karny, a na gola zamienił go Piasecki. - Aris zapłacił za dwa błędy Yago, ale brawa dla Mayambeli, ładnym golem, którego zdobył w 88. minucie i zadecydował o końcowym wyniku. Ogólnie rzecz biorąc, Aris pozostawał w tyle, przeciwko równie dobrej drużynie - podsumował serwis kerkida.net.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Mimo wszystko bramka strzelona w Częstochowie odebrana została jako pewien sukces. - "Zielonym" daleko do robienia dobrej miny. Przegrali z Rakowem 1:2. Polacy chcieli wyniku na zero z tyłu, ale jasnym punktem mistrzów był niesamowity finisz Mayambeli, który ożywił nadzieje na awans - oceniło sport-fm.com. O awansie zadecyduje więc rewanżowe starcie na Cyprze. Odbędzie się ono we wtorek 15 sierpnia o godz. 19:00.