Szymon Marciniak będzie sędzią głównym finału Ligi Mistrzów, w którym 3 czerwca zagrają ze sobą Manchester City i Inter Mediolan. Asystentami naszego arbitra tradycyjnie będą Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Polacy będą też sędziami VAR. W tej roli pojawią się Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski.
Dla Polaków to wielki sukces. Marciniak, Sokolnicki i Listkiewicz byli też arbitrami niedawnego finału mistrzostw świata między Argentyną a Francją. Do tej pory w jednym sezonie finał Ligi Mistrzów i mundialu prowadził jedynie Anglik - Howard Webb.
Marciniak i jego zespół byli faworytami do prowadzenia finału Ligi Mistrzów. Znak zapytania w tej kwestii się jednak pojawił. Było to po tym, jak polski zespół został wyznaczony do prowadzenia rewanżu w półfinale rozgrywek między Manchesterem City a Realem Madryt.
- Oczywiście przeszła taka myśl, że skoro otrzymaliśmy półfinał, to szanse na finał są mniejsze niż wcześniej. Z drugiej strony bardzo szybko pozbyliśmy się takich myśli. Chodziło o to, żeby jak najlepiej posędziować w półfinale, bo takie zadanie otrzymaliśmy - powiedział Listkiewicz w rozmowie z "Onetem".
- Jak się okazało, było to słuszne podejście, bo dobra postawa w tym meczu być może otworzyła nam drzwi do finału, choć zapewniam, że nikt z nas nie zna kulis tej decyzji. Na pewno sobie pomogliśmy tym półfinałem. Myślenie o przyszłości rzadko pomaga, lepiej skupić się na najbliższym celu - dodał.
W tej samej rozmowie Listkiewicz wyjaśnił sytuację, do której doszło w Manchesterze między Marciniakiem a Erlingiem Haalandem. Norweski napastnik już na początku meczu miał wielkie pretensje do polskich sędziów, jednak szybko został utemperowany przez Marciniaka. Zdjęcie naszego arbitra i Haalanda obiegło świat.
- Trochę to zostało wyolbrzymione w mediach, widziałem też informacje, że Haaland obraził Szymona. To było po rzucie wolnym, odgwizdanym po reakcji Pawła Sokolnickiego. Norweg odmachnął ręką do góry w geście protestu w kierunku Pawła, a Szymon mówił przed meczem zawodnikom "będziemy rozmawiać, będę tłumaczył wam wszystkie decyzje, ale nie pozwolę na protesty, które będą podburzać innych piłkarzy czy trybuny, co będzie obniżać autorytet sędziów" - powiedział Listkiewicz.
- Widząc ten gest Haalanda - zwykły, zdarzają się takie w meczu, ale nieładny - podbiegł ostro, ale bez żadnych wulgaryzmów czy agresji i udzielił mu reprymendy. To podziałało świetnie, bo już pięć minut później przybili piątkę, a w przerwie w tunelu uśmiechnięci ze sobą rozmawiali. Nic wielkiego się nie stało, sytuacja, jakie zdarzają się w meczach. Arbiter musi zarządzać emocjami, raz uśmiechem, raz ostrzej, ale później znowu musi zejść na niższy poziom emocji - zakończył.