Los sprawił, że w ćwierćfinale tegorocznej Ligi Mistrzów doszło do starcia dwóch prawdziwych piłkarskich gigantów, a jednocześnie dwóch z trzech (obok Realu Madryt) największych faworytów do zwycięstwa w całych rozgrywkach. Mistrz Anglii Manchester City mierzył się z mistrzem Niemiec Bayernem Monachium. Pep Guardiola z pewnością chciał się zrewanżować nowemu szkoleniowcowi rywala, Thomasowi Tuchelowi, wszak to właśnie z Chelsea Tuchela jego drużyna przegrała 0:1 w finale Ligi Mistrzów w 2021 roku.
Od pierwszych minut na murawie Etihad Stadium jakości piłkarskiej było co niemiara, a konkretniejsi byli gospodarze. Sygnał do ataku w 5. minucie dał Erling Haaland, którego uderzenie z narożnika pola karnego poszybowało nad poprzeczką. Chwilę później głową uderzał Ilkay Guendogan, ale piłka ponownie poleciała nad bramką.
Bayern odpowiedział niecelnym strzałem z dystansu Alphonso Daviesa, później z kolei znowu aktywny był Haaland, który najpierw był bliski zabrania piłki bramkarzowi Bayernu Monachium, a kilka minut później znów spróbował szczęścia z 16 metrów, jednak Szwajcar nie dał się zaskoczyć.
W 26. minucie najlepszą akcję w pierwszej połowie przeprowadzili goście. Na lewym skrzydle urwał się Leroy Sane, ale po jego podaniu uderzenie z 13 metrów Jamala Musiali zostało ofiarnie zablokowane przez Rubena Diasa.
Dosłownie w kolejnej akcji było już za to 1:0 dla City za sprawą Rodriego. Hiszpański pomocnik zwiódł na 20. metrze Musialę, a następnie cudownym uderzeniem lewą nogą w okienko bramki Sommera otworzył wynik spotkania.
Gospodarze jeszcze przed przerwą powinni podwyższyć prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kevina de Bruyne i błędzie Dayota Upamecano w 34. minucie Yann Sommer w ostatniej chwili uprzedził przed bramką Jacka Grealisha, a po chwili obronił też nogą uderzenie z 7 metrów Ilkaya Guendogana, dzięki czemu do przerwy było tylko 1:0 dla Manchesteru City.
Drugą część spotkania dużo lepiej rozpoczął Bayern, który za sprawą bardzo aktywnego Leroya Sane wreszcie zaczął oddawać celne strzały. Sam Sane oddał trzy, ale zarówno jego dwie mocne próby z dystansu, jak płaski strzał w sytuacji stuprocentowej skutecznie obronił Ederson. Uderzenie głową Matthijsa de Ligta po rzucie rożnym z kolei trafiło także w głowę jego rodaka Nathana Ake.
City nie chciało być dłużne. Najpierw po kolejnym złym rozegraniu od bramki mistrzów Niemiec zablokowany został Erling Haaland. Później Yann Sommer musiał uratować Bawarczyków po strzałach obrońców City - Nathana Ake i Rubena Diasa.
I to właśnie gospodarzom w 70. minucie udało się strzelić drugiego gola. Po koszmarnej stracie Dayota Upamecano Erling Haaland dośrodkował piłkę idealnie na głowę Bernardo Silvy, a ten pewnym strzałem pokonał Sommera.
Dla "The Citizens" to wciąż było mało. Najpierw płaskie uderzenie z kilku metrów Juliana Alvareza odbił Sommer, ale już w 77. minucie było 3:0. Po dobrze rozegranym rzucie rożnym John Stones zgrał piłkę głową do Erlinga Haalanda, który strzałem z bliska do asysty dołożył gola.
Bayern już się nie podniósł i to Sommer musiał ratować Bawarczyków przed utratą gola, kapitalnie broniąc strzał głową po rzucie rożnym autorstwa Rodriego. Ponadto niecelnie z dystansu uderza Grealish i Alvarez.
Manchester City gładko pokonał na Etihad Stadium Bayern Monachium 3:0, co sprawia, że tylko prawdziwy piłkarski cud w zaplanowanym na 19 kwietnia rewanżu w Monachium może pozwolić drużynie Thomasa Tuchela odrobić tak wysokie straty. Zespół Pepa Guardioli jest o krok od półfinału Ligi Mistrzów.