Gianluigi Donnarumma w bramce, w obronie m.in. Sergio Ramos i Marquinhos, w pomocy Marco Verratti, a w ataku wielkie trio: Lionel Messi, Kylian Mbappe oraz Neymar - gwiazdozbiór Paris Saint-Germain miał zapewnić klubowi wielki sukces w Lidze Mistrzów. Miał, ale kolejny raz rozczarował i był pośmiewiskiem.
Na początku marca mistrzowie Francji kolejny raz odpadli w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tym razem od PSG lepszy był Bayern Monachium, który w pierwszym meczu na wyjeździe wygrał 1:0, a w rewanżu w Monachium 2:0.
Kolejna klęska PSG sprawiła, że projekt finansowany przez Katarczyków kolejny raz stanął pod znakiem zapytania. Po tym, co drużyna Christophe'a Galtiera pokazała w rywalizacji z Bayernem, spadła na nią potężna krytyka. Dołączył do niej były reprezentant Niemiec i zawodnik bawarskiego klubu - Philipp Lahm.
- PSG kolejny raz sprawiło zawód swoim kibicom, którym można tylko współczuć. Ich nadzieje na coś większego niż zwycięstwo w Ligue 1 umierają co roku - powiedział 39-latek, który wygrał Ligę Mistrzów z Bayernem w 2013 r.
- W Monachium nie widzieliśmy jakości, jaką powinna reprezentować drużyna z takimi zawodnikami. Byli wielkim rozczarowaniem. Ten absurdalnie drogi zespół jest jak luksusowy dom handlowy. Katar zainwestował w niego miliony euro i o ile polityczna strategia się sprawdza, o tyle poziom drużyny pozostaje rozczarowaniem. PSG dostarcza kibicom przykrych doświadczeń - dodał.
Dostało się też Messiemu. Argentyńczyk rozgrywa bardzo dobry sezon, niedawno doprowadził reprezentację do upragnionego mistrzostwa świata, ale w dwumeczu z Bayernem rozczarował. Messi zawiódł i w Paryżu, i w Monachium.
- Messi jest częścią argentyńskiej kadry i to samo można powiedzieć o Mbappe. Tam każdy walczy za każdego. W Monachium miał przebłyski, ale jego lepsze zagrania nie służyły drużynie. Messi wyglądał na bezradnego i sfrustrowanego - podsumował Lahm.