REKLAMA
Advertisement

Erupcja wściekłości w Barcelonie po klęsce w LM. Wszyscy na wszystkich

Atmosfera w Barcelonie jest naprawdę napięta po tym, jak "Duma Katalonii" praktycznie straciła szanse na awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na Camp Nou panuje masa negatywnych emocji, wszyscy są źli na siebie nawzajem. Trwają poszukiwania natychmiastowych rozwiązań.

Nie tak wyobrażała sobie FC Barcelona ten sezon. Wielkie transfery miały pozwolić wrócić na najwyższą futbolową półkę. Tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna dla "Blaugrany". Szanse na wyjście z grupy Ligi Mistrzów są iluzoryczne. Szuka się winnych niepowodzenia, nawet jeśli odpowiedzialność za to bierze na siebie honorowo Xavi. Na Camp Nou każdy czuje złość i frustrację. Nawet Robert Lewandowski, który strzelił dublet i podtrzymał Barcelonę przy życiu. Wszyscy są wściekli na wszystkich dookoła.

Zobacz wideo Robert Lewandowski zaczyna się denerwować. Barcelona drży

Remis, który jest porażką

Remis z Interem Mediolan 3:3 w Barcelonie rozpatruje się w kategoriach katastrofy, ponieważ to był mecz, który "Duma Katalonii" musiała wygrać, jeśli chciała dalej liczyć się w walce o fazę pucharową LM. Wskazuje się, że o wyniku zadecydowały błędy stoperów Barcelony - Gerarda Pique i Erica Garcii. Do tego Inter miał sytuację w doliczonym czasie gry, która mogła dać zwycięstwo. Xavi nie owijał w bawełnę po meczu.

- Jeśli nie potrafimy pokonać Interu Mediolan na własnym stadionie, to nie zasługujemy na dalszą grę w tych rozgrywkach. Biorę na siebie odpowiedzialność. Jeśli obrona popełnia błędy, to ja też je popełniam - mówił trener Barcelony.

Atmosfera w klubie zrobiła się naprawdę napięta. Do tego stopnia, że wszyscy są na siebie źli, z wzajemnością.

Wszyscy wściekli na wszystkich w Barcelonie

Jak podaje hiszpański dziennikarz Joan Vehlis, prezes Joan Laporta jest przede wszystkim zły na Xaviego za to, jak ułożył zespół na starcie z Interem. Sam trener ma sporo pretensji do niektórych piłkarzy. Za to gracze są wściekli na wszystkich na siebie i kolegów z drużyny, cały sztab szkoleniowy, a także na dyrektorów. "To bardzo skomplikowana i napięta sytuacja" - tłumaczy Vehlis.

Mimo newralgicznego okresu Laporta ufa Xaviemu, w jego projekt i filozofię. "Przed zejściem do szatni wolał najpierw ochłonąć. Spotkał się tam tylko z Xavim i jego asystentami, aby porozmawiać o meczu i o tym, by zmienić obecną sytuację" - podaje dziennik "Sport".

Prezes Barcelony obawia się o formę drużyny w niedzielnym El Clasico i chce jak najszybszej poprawy sytuacji. "Nie uważa się, że jest to czas na eksperymenty z piłkarzami rezerw, ale na szukanie alternatyw" - czytamy w "Sporcie".

Stara gwardia musi odejść

Najbardziej martwić może postawa najbardziej doświadczonych piłkarzy Barcelony, czyli Gerarda Pique i Sergio Busquetsa, którzy są całkowicie pod formą. "Sport" twierdzi, że ich błędy "wywołały jeszcze większy dyskomfort u prezesa i zarządu". Rozczarowuje także Sergi Roberto. Jordi Alba przestał być pierwszym wyborem. Hiszpańskie media wskazują, że kolejne wietrzenie szatni musi się rozpocząć od tej czwórki. Busquets i Roberto mają kontrakty ważne jeszcze przez rok, Pique i Alba na dwa lata.

Jakiekolwiek ważniejsze decyzje kadrowe mają zapaść po meczu z Realem Madryt.

Słabszą dyspozycję "Blaugrany" można jeszcze tłumaczyć plagą kontuzji, która przetrzebiła defensywę. Ronald Araujo ma wrócić do zdrowia dopiero po mistrzostwach świata. Nie wiadomo, kiedy do dyspozycji będzie Andreas Christensen. Pozytywem jest to, że Jules Kounde może być dostępny na El Clasico. 

- Jesteśmy w takim procesie, który może potrwać dłużej, niż myśleliśmy - podsumował w środę Xavi.

Więcej o: