Cztery spotkania w fazie grupowej - trzy zwycięstwa, remis, 10 punktów i bilans bramek 7:0. To wszystko liczby Club Brugge, które ma już pewien awans do fazy pucharowej jako jedyna drużyna z grupy B. Mistrzowie Belgii dystansują FC Porto (6 pkt) Atletico Madryt (4 pkt) oraz Bayer Leverkusen (3 pkt).
To historyczny wynik belgijskiej drużyna, która jako trzecia ekipa z tego kraju awansowała do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Wcześniej dokonywali tego tylko: Anderlecht w sezonie 2000/2001 i Gent w 2015/2016. A jeszcze klub z Brugii ma o co grać, bo ma ogromne szanse na pierwsze miejsce w grupie, które gwarantowałoby rozstawienie w przypadku losowania par 1/8 finału Ligi Mistrzów.
"To wręcz surrealistyczne, że ten awans jest rzeczywistością po czwartej kolejce Ligi Mistrzów" - komentuje gazeta "HLN", która podkreśla, że podopieczni Carla Hoefkensa na Wanda Metropolitano grali w myśl zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". "To było bezprecedensowe. Belgijska piłka nożna jako całość znów się rozjaśnia. Doskonała robota, Club Brugge [...] Imponujące. Osiągnięcie do zapisania w podręcznikach historii. Wielkimi literami" - pisze Ludo Vandewalle na stronie www.nieuwsblad.be.
"Litry krwi, potu i łez szczęścia" - tak spotkanie Club Brugge z Atletico opisuje ten sam dziennik. W tych słowach nawiązuje do ogromnego poświęcenia, jakiego musieli doświadczyć piłkarze z Belgii w oblężeniu, które zafundowała im drużyna z Madrytu.
Ta sama gazeta opisuje Simona Mignoleta jako bohatera spotkania. Były bramkarz Liverpoolu dokonywał niezwykłych rzeczy w tym spotkaniu i wprost został nazwany "cudotwórcą" po meczu z ekipą Diego Simeone. Mignolet został wybrany MVP tego spotkania. "To zwycięstwo dzięki Mignoletowi lub w tym przypadku 'San Simonowi'. Niesamowite…" - czytamy także.
Jak informuje konto OptaJoe, na Twitterze - belgijski bramkarz obronił 14 strzałów i nie stracił bramki, co jest najlepszym tego typu wynikiem od sezonu 2003/04 (od tego czasu Opta mierzy takie statystyki).
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl