Grabara zatrzymał Manchester City. Bohater z Polski. Obronił rzut karny

Kamil Grabara był jednym z bohaterów FC Kopenhagi w starciu z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Polak obronił rzut karny, zaliczył kilka udanych i efektownych interwencji. Jego zespół sprawił wielką niespodziankę w LM. Zremisował 0:0 z mistrzem Anglii.

Jak zbudować pewność siebie dosłownie w mgnieniu oka? Broniąc rzut karny, będąc praktycznie przypartym do muru. Kamil Grabara świetnie obronił strzał Riyada Mahreza z 11 metrów. To był moment, który całkowicie odmienił FC Kopenhagę w tym spotkaniu. To był moment, w którym Manchester City po prostu się zaciął, został odarty z pewności, którą miał przez pierwsze 25 minut. To był moment, który był początkiem wielkiej niespodzianki w Lidze Mistrzów.

Zobacz wideo Lewandowski jak duch. Ta sytuacja mówi wszystko

Odparty napór Manchesteru City

Tydzień temu Manchester City rozniósł FC Kopenhagę, wygrywając aż 5:0. Mimo tego, że Kamil Grabara wpuścił te pięć goli, zebrał dobre recenzje za swój występ. Duńczycy dużo lepiej grają u siebie, więc prosiło się, by Polak znów zagrał dobre spotkanie.

Kopenhaga znów była skazywana na pożarcie, nawet jeśli miały jej pomagać własne ściany. City narzuciło swój styl i tempo gry. Grało dynamicznie, mądrze rozciągało duńską obronę. Chociaż grało bez Erlinga Haalanda (Norweg zaczął jako rezerwowy), to wciąż było groźne.

Dość szybko piłka znalazła się w siatce gospodarzy, bo już w 11. minucie. Rodri posłał istną petardę zza pola karnego. Przeszła ona po rękach Grabary i Hiszpan mógł cieszyć się z efektownego gola. Radość była jednak przedwczesna. Sędziowie anulowali jego trafienie. VAR dopatrzył się zagrania ręką u Riyada Mahreza.

"The Citizens" dalej naciskali i wywalczyli wspomniany na początku tekstu rzut karny, który okazał się punktem zwrotnym dla przebiegu spotkania. Duńczycy wtedy poczuli się pewni, mocni, zaczęli agresywniej grać w pressingu, bardziej ofensywnie. Odważnie szli do przodu z piłką. Udało im się też wyrzucić z boiska Sergio Gomeza, obrońcę ekipy z Manchesteru. Bardzo aktywny, wręcz wszędobylski, był Hakon Haraldsson.

Walka Dawida z Goliatem, ale tylko w teorii

Osłabieni "The Citizens" i tak byli mocni i groźni. Kopenhaga wciąż musiała być uważna, ale była w stanie wykorzystywać swoje atuty. Bardzo często atakowała lewym skrzydłem, tam budowała przewagę. Duńczycy sprawiali sporo problemów do ok. 65. minuty. Wtedy goście zaczęli łapać rytm.

Manchester City atakował raz po raz, ale Kopenhaga miała świetnie dysponowanego Grabarę. Bardzo dobrze grał nogami, czuł pole karne, wyciągał się jak struna, pewnie łapał wysokie piłki. Nikt nie był w stanie go pokonać. To jego interwencje dodawały gospodarzom werwy.

Kopenhaga wciąż szukała swoich okazji, ale miała problem ze skutecznością. Niemniej grała odważnie, z pazurem. Stanowiła wyzwanie dla mistrza Anglii.

Duńczycy ostatecznie zremisowali z Manchesterem City 0:0. Mogą być zadowoleni ze swojej postawy. Wciąż są w grze o europejskie puchary na wiosnę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.