Dokładnie 74 dni trwała przerwa Kamila Grabary. 23-letni bramkarz, który pod koniec lipca doznał fatalnej kontuzji twarzy w ligowym meczu z Aalborgiem (3:1), wrócił do gry w środowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City.
I nie był to powrót szczególnie udany. Mistrzowie Danii przegrali z Mistrzami Anglii 0:5, jednak Polak nie miał powodów do wstydu. Grabara obronił kilka groźnych strzałów, a duńskie media przyznały mu najwyższą ocenę w zespole. Dziennikarze podkreślili, że gdyby nie bramkarz, FC Kopenhaga przegrałaby wyżej.
- Świetnie było wrócić, ale był to powrót bolesny. Z drugiej strony życie piłkarza nie zawsze jest kolorowe. Uważam jednak, że nie mam sobie nic do zarzucenia, mimo pięciu wpuszczonych goli - powiedział po meczu Grabara.
W rozmowie z duńską telewizją polski bramkarz odniósł się też m.in. do wywiadu, którego udzielił w zeszłym tygodniu. Grabara odniósł się w nim do rywalizacji z Mathew Ryanem. Australijski bramkarz został sprowadzony do Kopenhagi po kontuzji Grabary i w ostatnich dwóch miesiącach był jednym z najlepszych zawodników w zespole.
- Nie widzę konkurencji na pozycji bramkarza w drużynie. Mam wszelkie powody, by sądzić, że wciąż jestem numerem jeden. Z jakiegoś powodu mamy nowego trenera i z jakiegoś powodu już teraz straciliśmy niemal tyle samo goli, co przez cały poprzedni sezon. Nie będę żył przeszłością, ale gdybym w zeszłym sezonie był rezerwowym i patrzyłbym na to, jak grał numer jeden, musiałbym zaakceptować, że jestem tylko zmiennikiem - powiedział Grabara.
- Udzieliłem wywiadu, w którym powiedziałem, co powiedziałem. Nie będę się powtarzał - rzucił w środę Grabara. I dodał: - W tym samym wywiadzie powiedziałem, że o składzie zawsze decyduje trener. Gdybym nie trenował na wysokim poziomie w ostatnich tygodniach, na pewno nie dostałbym szansy przeciwko Manchesterowi City.
- Ryan nie musi być moim przyjacielem. Trenujemy jednak razem i w naszym wspólnym interesie jest to, by rywalizacja była na wysokim poziomie. To, że nie jesteśmy przyjaciółmi poza boiskiem, nie oznacza, że się nie szanujemy - zakończył Polak.
Po trzech kolejkach Ligi Mistrzów FC Kopenhaga zajmuje ostatnie miejsce w grupie G. Klub polskiego bramkarza zdobył punkt w meczach z Borussią Dortmund (0:3), Sevillą (0:0) i Manchesterem City (0:5). Mistrzowie Danii muszą też poprawić sytuację w lidze, gdzie po 11 kolejkach zajmują dopiero 6. miejsce w tabeli ze stratą aż ośmiu punktów do lidera.
W sobotę FC Kopenhaga podejmie Nordsjaelland, we wtorek zagra rewanż z Manchesterem City.