Neto - Wague, Todibo, Lenglet, Umtiti, Firpo - Vidal, Rakitić, Alena - Perez, Griezmanna - tak wyglądała wyjściowa jedenastka FC Barcelony w ostatnim meczu w Mediolanie w grudniu 2019 roku. Z tamtego składu żadnego piłkarza w Barcelonie już nie ma. Mimo tak słabej podstawowej "11" wtedy FC Barcelona wygrała 2:1.
Teraz też musiała wygrać, by jeszcze liczyć się w grze o zwycięstwo w grupie. Z drugiej strony taki sam cel miał Inter Mediolan. Nieoficjalnie mówiło się również, że jest to spotkanie ostatniej szansy dla Simone Inzaghiego, bo Inter Mediolan słabo rozpoczął sezon w Serie A i po ośmiu kolejkach zajmuje dopiero dziewiąte miejsce i do lidera traci osiem punktów.
W pierwszej połowie obie drużyny długo nie mogły stworzyć 100-proc. okazji. Gorąco zrobiło się dopiero w 24. minucie. Wtedy publiczność w Mediolanie głośno krzyczała, domagając się rzutu karnego po zagraniu ręką w polu karnym Erica Garcii. Sędzia ze Słowenii, Slavko Vincić pobiegł zobaczyć powtórkę sytuacji i po niej uznał, że w tej akcji był minimalny spalony. Gdyby nie spalony, to byłaby jedenastka, bo ręka była wyraźna.
Gospodarze dopięli swego w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Federico Dimarco podał do Hakana Calhanoglu. Turecki pomocnik zdecydował się na błyskawiczny strzał z 20 metrów. Zrobił to precyzyjnie, tuż przy słupku i Marc-Andre ter Stegen nie zdążył z interwencją.
Fot. Luca Bruno / AP
FC Barcelona próbowała, ale nic jej nie wychodziło. Robert Lewandowski szukał gry, cofał się, a w polu karnym nie dostawał piłek lub był uprzedzany przez dobrze grających obrońców gospodarzy. Starał się bardzo Ousmane Dembele, ale raził niedokładnością i złymi decyzjami. To jednak Francuz mógł wyrównać. W 61. minucie po pierwszej dobrej akcji Hiszpanów w tej części Dembele dostał piłkę na 12. metrze, uderzył mocno, ale trafił w słupek. Sześć minut później Francuz znów dobrze zagrał. Dośrodkował z prawej strony, z piłką minął się Onana, bramkarz Interu Mediolan i Pedri strzelił gola do pustej bramki. Za chwilę jednak sędzia po analizie VAR gola nie uznał, bo dopatrzył się ręki zmiennika - Ansu Fatiego.
FC Barcelona biła głową w mur. Xavi ratował się zmianami, ale nic nie dawały. Najbliżej wyrównania był w 88. minucie Sergio Busquets, który strzelał głową po rzucie wolnym, ale nad poprzeczką.
W drugiej minucie doliczonego czasu gry doszło do wielkiej kontrowersji. Powinien być rzut karny dla FC Barcelony. Sędziowie na VARze uznali jednak, że Denzel Dumfries nie zagrał specjalnie piłką reką w polu karnym. Sędzia główny nie pobiegł zobaczyć tej sytuacji.
W pierwszym meczu w tej grupie Bayern Monachium rozgromił Viktorię Pilzno 5:0. W następnej kolejce, 12 października FC Barcelona podejmie Inter Mediolan, a Viktoria Pilzno zagra u siebie z Bayernem Monachium.
Bramki: Calhanoglu (45+2.),