Muellera czekała fatalna wiadomość po meczu z Barceloną. Od razu popędził do domu

Po meczu Bayernu Monachium z FC Barceloną (2:0) Thomas Mueller nie zatrzymał się do rozmów z dziennikarzami, tłumacząc się "spotkaniem prywatnym". "Bild" informuje, że piłkarz udał się do swojego domu, który został okradziony.

We wtorek Bayern Monachium pokonał FC Barcelonę 2:0 w meczu drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. O wyniku zadecydowała druga część meczu. W ciągu czterech minut Lucas Hernandez i Leroy Sane dwa razy pokonali bramkarza gości i zapewnili zwycięstwo swojej drużynie. Sprawili tym samym świetny prezent urodzinowy Thomasowi Muellerowi, który we wtorek obchodził swoje 33 urodziny.

Zobacz wideo Lewandowski wrócił do domu. Reakcja kibiców podzielona

Włamanie do domu Thomasa Muellera

Mogłoby się więc wydawać, że był to wyjątkowo udany dzień dla piłkarza Bayernu. Niemiecki "Bild" donosi jednak, że Niemca spotkała bardzo nieprzyjemna sytuacja. Kiedy on był jeszcze na stadionie, do jego domu włamali się złodzieje.

Do włamania doszło około godziny 22, około 40 kilometrów od stadionu Bayernu. Doniesienia o włamaniu potwierdziła tamtejsza policja. Poinformowano, że z domu skradziono gotówkę, biżuterię i inne kosztowności. Nie podano dokładnej wartości skradzionych przedmiotów, ale ma to być kwota "sześciocyfrowa", czyli co najmniej 100 tysięcy euro.

Jak czytamy w "Bildzie", po włamywaczach nie ma śladu. Policja odebrała sygnał alarmowy z domu i kilka minut później była już na miejscu. Dziennikarze piszą, że na sąsiadujące pole uciekło co najmniej dwóch sprawców. Korzystając z ciemności zdołali zbiec z miejsca zdarzenia. Do poszukiwań zaangażowano nawet helikopter i psy tropiące, ale na razie złodzieje pozostają nieuchwytni.

"Bild" informuje, że to właśnie dlatego Mueller nie zatrzymał się do rozmów z dziennikarzami po meczu. Zwykle cierpliwie odpowiada na pytania, ale tym razem od razu udał się do swojej posiadłości. O włamaniu miał się dowiedzieć krótko po ostatnim gwizdku. Brak rozmów wytłumaczył "prywatnym spotkaniem". Wówczas myślano, że chodzi o jakieś przyjęcie urodzinowe. Teraz wiadomo, że chodziło o coś znacznie bardziej przykrego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.