Lewandowski nie tylko strzelał. Te sytuacje mówią wszystko. Fenomen

Bartłomiej Kubiak
Robert Lewandowski nie tylko strzelił hat-tricka z Viktorią Pilzno (5:1), ale też dyrygował całym atakiem Barcelony. I szeroko uśmiechał się w kierunku Ousmane'a Dembele, który tym razem zagrywał mu niemal każdą piłkę. I to nawet w sytuacjach, kiedy miał lepszą pozycję do oddania strzału.

To duża zmiana. Zaledwie kilka dni temu o współpracy Roberta Lewandowskiego i Ousmane'a Dembele pisaliśmy w kontekście meczu z Sevillą (3:0). Chodziło o sytuację z końcówki pierwszej połowy, kiedy Francuz mógł podarować Lewandowskiemu pewnego gola na 3:0, bo miał przed sobą pustą bramkę i tylko czekał na podanie. Ale Dembele w stronę Lewandowskiego nawet nie spojrzał. Uderzył i chybił. A po chwili zobaczył śmiejącego się Polaka, który po prostu nie dowierzał, że jego kolega z zespołu podjął taką decyzję. Nie było po nim widać złości czy rozczarowania, a właśnie szeroki uśmiech. Jakby Lewandowski doskonale wiedział, że i tak będzie miał swoje okazje. No i cały czas ma. W środowym meczu z Viktorią Pilzno strzelił trzy gole. To pierwszy hat-trick Lewandowskiego w Barcelonie.

Zobacz wideo Hit. Lewandowski tańczył z ojcem Boatenga. "Nie wychodziłby z dyskoteki"

CelticW rok stworzył potwora. W LM wystarczyło im tylko 10 sekund. "Inaczej nie potrafimy"

Lewandowski podawał do tyłu, a kibice bili brawo

- Łoooo! On jest gwarancją goli, on jest zabójczy, on jest kilerem. On jest idolem Camp Nou i całej Katalonii - krzyczał komentujący ten mecz w TVP Jacek Laskowski. Była wtedy 34. minuta. Lewandowski już wypatrywał na trybunach swoich najbliższych. Zaraz po tym, jak dostał podanie od Sergiego Roberto, zwiódł Lukasa Hejdę i sprzed pola karnego płaskim strzałem pokonał bramkarza Viktorii Pilzno.

To był gol na 2:0. Kibice po tej bramce od razu zaczęli skandować jego nazwisko. Ale to już akurat stało się normą, bo Barcelona oszalała na punkcie Polaka. Tę miłość widać na ulicach, ale także słychać na stadionie. I to nie tylko po bramkach, ale także po zwykłych akcjach, pozornie nawet niezbyt udanych. Jak w 37. minucie meczu z Viktorią, kiedy Lewandowski dostał głośne brawa za to, że przed polem karnym rywala nie stracił piłki i... wycofał ją do obrońców. Niejeden piłkarz usłyszałby w takiej sytuacji nawet gwizdy. Ale nie Lewandowski.

Lewandowski nie tylko strzelał

- Najważniejsze, żebym strzelał, kiedy zacznie się liga - uśmiechał się Lewandowski przed sezonem. I ten uśmiech wciąż nie schodzi mu z twarzy. A do tego cały czas dokłada piękne bramki, bo przede wszystkim nie zawodzi na boisku. Lewandowski czaruje kibiców Barcelony piętkami, sprytnymi lobami czy ekwilibrystycznymi golami z powietrza, kiedy nawet bywa porównywany do postaci, która jest w logo Bundesligi.

Ale dziś Lewandowski to już La Liga i Barcelona, nowa historia. No i Liga Mistrzów. 12. sezon w tych rozgrywkach, który Polak zaczął z uśmiechem na ustach. Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest piłkarz sfrustrowany. Taki, który macha rękami i ma pretensje do kolegów. Jeśli już, to prędzej im podpowiada. Jak choćby w 18. minucie meczu z Viktorią, kiedy pokazywał ręką do biegnącego z piłką Pedriego, by podał do Fatiego, a nie do niego. Ta sytuacja też pokazuje, że Lewandowski wcale nie jest pazerny, by wykończyć każdą akcję. I to nawet w takim meczu, jak ten z Viktorią, gdzie przewaga Barcelony momentami była przytłaczająca.

Piotr Zieliński"Bello di notte" Zieliński. Polak bohaterem Neapolu. Liverpool upokorzony

To jest właśnie ta klasa

Ale dla Lewandowskiego wcale nie był to aż tak łatwy mecz. Kiedy był z przodu, cały czas skupiał na sobie uwagę nie tylko Hejdy, który nie upilnował go przy pierwszym golu, ale też drugiego ze środkowych obrońców Viktorii - Ludka Pernicy. Obaj nie odstępowali Lewandowskiego na krok. Dzięki temu obsesyjnemu kryciu Polak zdobył też pierwszą bramkę. Sergi Roberto minął wtedy środkowych pomocników Viktorii. Miał mnóstwo miejsca, by rozpędzić się z piłką, bo nie doskoczył do niego Pernica, który oglądał się za siebie i patrzył przede wszystkim na to, gdzie jest Lewandowski.

A on i tak potrafił sobie znaleźć miejsce, by oddać strzał. Fenomen. To jest właśnie ta klasa, po której poznaje się wielkich napastników. Za tym idzie też ruchliwość, szukanie sobie wolnych przestrzeni. Jak w środę, kiedy Lewandowski grał nie tylko w obrębie pola karnego, ale też w środku pola, gdzie też od razu jego krycie podwajali pomocnicy Viktorii. Ale on akurat po piłkę wracać lubi. Tak było przez wiele lat w Bayernie, tak bardzo często jest w reprezentacji Polski i tak teraz jest w Barcelonie, gdzie w środę mijał nawet drugą linię i pokazywał się do gry obrońcom. Już w pierwszych sekundach podbiegł w kierunku Jordiego Alby. Chciał nie tylko strzelać, ale też rozgrywać.

Do przerwy Lewandowski oddał cztery strzały. Zaczął w 11. minucie. Wtedy jego uderzenie zostało zablokowane. Po tej akcji mógł po raz pierwszy bić brawo Dembele. I tym razem nie na wyrost, czyli po jego nieudanym zagraniu. To były brawa w pełni zasłużone. Francuz w 11. minucie po raz pierwszy wypatrzył Polaka przed polem karnym. I później ciągle go wypatrywał. Wręcz obsesyjnie. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że Dembele nawet w dobrych dla siebie sytuacjach strzeleckich i tak szukał podania. Najczęściej właśnie do Lewandowskiego. Jak choćby w 52. minucie, kiedy wpadł z piłką w pole karne, ale zagrał piłkę - dodajmy, że trochę za mocno - w kierunku biegnącego przed nim Polaka.

Dembele szukał Lewandowskiego, a ten odpłacał się brawami, kciukami w górę czy znowu szerokim uśmiechem, który pojawił się w doliczonym czasie do pierwszej połowy, kiedy Francuz zagrał piłkę wzdłuż bramki wprost na głowę Lewandowskiego. To był drugi gol Polaka w tym meczu i nie ostatni, bo w 67. minucie Lewandowski zaliczył dla Barcelony pierwszego hat-tricka. Tym razem po podaniu rezerwowego Ferrnana Torresa, który cztery minuty później ustalił wynik meczu na 5:1.

Leroy SaneBayern nie "tęskni" za Lewandowskim. Świetny początek Ligi Mistrzów

Dla Lewandowskiego był to szósty hat-trick w Lidze Mistrzów, gdzie właśnie rozgrywa swój 12. sezon. Strzelił już w niej 89 goli. Więcej w historii mają tylko Leo Messi (125) i Cristiano Ronaldo (145). Viktoria to był też teoretycznie najsłabszy grupowy rywal Barcelony, bo już za tydzień ekipa Xaviego zagra na wyjeździe z Bayernem, a później z Interem. Ale zanim Lewandowski poleci do Mediolanu, przyleci na zgrupowanie reprezentacji Polski, która pod koniec września zagra dwa spotkania w Lidze Narodów: u siebie z Holandią (22 września) i na wyjeździe z Walią (25 września).

Robert Lewandowski w meczu z Viktorią Pilzno:

  • minuty gry: 90 minut
  • bramki: 3
  • strzały: 6
  • strzały celne: 4
  • kontakty z piłką: 51
  • próby dryblingu (udane): 2 (1)
  • pojedynki (wygrane): 7 (4)
  • faule: 1
  • faulowany: 1
Więcej o: