Piłkarze Realu Madryt w sobotni wieczór na Stade de France w Paryżu pokonali Liverpool po bramce Viniciusa z 59. minuty i wygrali rozgrywki Ligi Mistrzów. W ten sposób sięgnęli po 14. w historii klubu triumf w Champions League.
Angielski zespół przeważał przez całe spotkanie i stworzył sobie sporo sytuacji, ale w bramce Realu znakomicie dysponowany był Thibaut Courtois. Z kolei zespół z Madrytu, poza nieuznanym golem Benzemy z końcówki pierwszej połowy miał tylko jedną sytuację i ją wykorzystał. Liverpool kończy więc sezon z wicemistrzostwem Anglii, Europy oraz z Pucharem Anglii i Pucharem Ligi Angielskiej.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
- W szatni w tej chwili nikt nie czuje, że to wspaniały sezon – powiedział Klopp w rozmowie pomeczowej z BT Sport. - Zagraliśmy dobry, aczkolwiek nie perfekcyjny mecz, ale nie sądzę, żeby perfekcyjny mecz był możliwy przy ustawieniu przeciwnika, który bronił głęboko. Chcieliśmy być bardziej odważni w drugiej połowie, tak powiedzieliśmy sobie w przerwie. Graliśmy wokół nich. Powinniśmy grać więcej w formacji – analizował szkoleniowiec Liverpoolu.
Dla Juergena Kloppa to był czwarty finał europejskich pucharów z Liverpoolem. Bilans nie jest korzystny dla niemieckiego trenera. Najpierw, w 2016 roku, przegrał z Sevillą mecz o Ligę Europy. Potem w 2018 roku poległ z Realem Madryt w finale Ligi Mistrzów. Rok później wygrał te rozgrywki po spotkaniu z Tottenhamem, ale teraz ponownie lepsi okazali się "Królewscy".
- Czuję się inaczej i wiem, że powiedziałem to po przegranej z Sevillą w Bazylei i po Kijowie. Nie jest źle dotrzeć do finału i to już jest pewnego rodzaju sukces. Nie taki sukces, jaki chcemy mieć, ale mam silne przeczucie, że wrócimy ponownie. Tworzymy wyjątkową grupę i będziemy ją mieli w następnym roku. Gdzie jest następny finał? W Stambule? Rezerwujcie hotel – zakończył szkoleniowiec "The Reds"
UEFA kolejny raz oblała egzamin z bezpieczeństwa na swoich największych imprezach. Samo opóźnienie finału Ligi Mistrzów o 36 minut nie byłoby wielkim problemem, gdyby nie kompromitacja służb i igranie z bezpieczeństwem uczestników imprezy - w tej formie sobotni mecz po prostu nie powinien się odbyć. Tym bardziej w miejscu, w którym siedem lat temu miało dojść do zamachu terrorystycznego - pisał Piotr Majchrzak, dziennikarz Sport.pl o zamieszaniu przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów.