"W Paryżu pachniało amatorką. Nie ma nic ważniejszego niż bezpieczeństwo"

Krzysztof Michnicz
Nie milkną echa wydarzeń, jakie miały miejsce pod paryskim Stade de France. Finałowe starcie Realu Madryt z Liverpoolem rozpoczęło się z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Wszystko z powodu zamieszania, jakie wyniknęło ze wpuszczaniem kibiców na stadion. Były prezes PZPN i delegat UEFA Michał Listkiewicz uważa, że UEFA dobrze zrobiła opóźniając start meczu.

Sobotni finał Ligi Mistrzów w Paryżu z pewnością przejdzie do historii. Nie tylko z powodu wygranej Realu Madryt, ale też klapy organizacyjnej, przez którą mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem. Wszystko przez problemy logistyczne. W sieci pojawiły się nagrania, jak tłum forsował bramki okalające paryski stadion. 

Zobacz wideo Ondrasek deklaruje walkę o powrót do ekstraklasy. "Nigdzie się nie wybieram"

UEFA wydała oświadczenie, w którym winą obarcza sympatyków Liverpoolu. Jak tłumaczy, bramki biletowe kibiców "The Reds" zostały zablokowane przez tysiące fanów, którzy kupili fałszywe bilety. "Spowodowało to nagromadzenie fanów próbujących dostać się do środka. W rezultacie rozpoczęcie gry zostało opóźnione o 35 minut, aby umożliwić jak największej liczbie fanów z oryginalnymi biletami dostęp" - czytamy. 

"Ponieważ liczba osób na zewnątrz stadionu nadal rosła po rozpoczęciu gry, policja rozproszyła tłum za pomocą gazu łzawiącego i zmusiła zebranych do opuszczenia stadionu. UEFA współczuje osobom dotkniętym tymi wydarzeniami i będzie pilnie analizować te sprawy wraz z francuską policją i władzami oraz z Francuskim Związkiem Piłki Nożnej" - dodano. 

Listkiewicz o meczu Real - Liverpool. "To pachniało amatorką" 

Zdaniem Michała Listkiewicza, jeżeli zarzuty europejskiej federacji się potwierdzą, klub może się spodziewać dodatkowych kar. - Natomiast ta sytuacja była związana z bezpieczeństwem ludzi. Takie przypadki już się zdarzały, ja byłem nawet delegatem na meczu w Manchesterze, gdzie policja zabroniła rozpoczęcia spotkania o czasie, bo nastąpiła awaria kolejki dojazdowej do stadionu. Wtedy to służby mają głos decydujący, bo nie ma nic ważniejszego niż bezpieczeństwo ludzi - mówi były prezes PZPN, który popiera decyzję o opóźnieniu spotkania, 

- Nie wiadomo, co by się stało, gdyby poszła wiadomość, że mecz już się zaczął. Natomiast wiadomość o opóźnieniu spotkania sprawiła, że rozwiązano tę sytuację pod stadionem - dodaje. 

Zdaniem byłego prezesa, gdyby finałowy mecz zorganizowano na Wembley, prawdopodobnie nie doszłoby do takich sytuacji. Jak tłumaczy, ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo na angielskim stadionie są profesjonalistami i takie wydarzenia nie miałyby miejsca. - To są fachowcy, byli policjanci, którzy są zawodowcami. Natomiast patrząc na to, co działo się w Paryżu pachniało amatorką - podkreśla. 

To 14. tytuł Realu w historii

Przypomnijmy, Real Madryt pokonał w finale Ligi Mistrzów na Stade de France Liverpool 1:0. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 59. minucie Vinicius Junior "Królewscy" po raz 14. sięgnęli po Puchar Europy i tym samym umocnili się na czele klasyfikacji najbardziej utytułowanych klubów w tych rozgrywkach. Ostatni raz zdobyli to trofeum w 2018 roku, pokonując w finale w Kijowie "The Reds" 3:1.