Piłkarze Realu Madryt w sobotni wieczór na Stade de France w Paryżu pokonali Liverpool po bramce Viniciusa z 59. minuty i wygrali rozgrywki Ligi Mistrzów. W ten sposób sięgnęli po 14. w historii klubu triumf w Champions League.
Bohaterem meczu był bez wątpienia Thibaut Courtois. 30-letni reprezentant Belgii cały mecz spisywał się wyśmienicie. Gdyby nie jego kapitalne interwencje w bramce, Real najpewniej tego meczu by nie wygrał. I to nawet jeśli sędziowie uznaliby gola Karima Benzemy.
Courtoisowi sprzyjało również szczęście. W 21. minucie strzelał Sadio Mane, a piłka po ręce bramkarza Realu Madryt trafiła w słupek. W drugiej połowie Belg w imponującym stylu obronił strzał z bliska Salaha.
Thibaut Courtois w sumie w meczu z Liverpoolem obronił aż dziewięć strzałów. To najwięcej obron w finale Ligi Mistrzów od osiemnastu lat (sezonu 2003/2004) i pojedynku FC Porto - AS Monaco (3:0).
UEFA kolejny raz oblała egzamin z bezpieczeństwa na swoich największych imprezach. Samo opóźnienie finału Ligi Mistrzów o 36 minut nie byłoby wielkim problemem, gdyby nie kompromitacja służb i igranie z bezpieczeństwem uczestników imprezy - w tej formie sobotni mecz po prostu nie powinien się odbyć. Tym bardziej w miejscu, w którym siedem lat temu miało dojść do zamachu terrorystycznego - pisał Piotr Majchrzak, dziennikarz Sport.pl o zamieszaniu przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów.