Carlo - lub jak nazywają go Włosi, Carletto - Ancelotti prezentuje zupełnie inną szkołę trenerską od Pepa Guardioli. Widać to było w obu meczach półfinałowych tegorocznej Ligi Mistrzów. Czy Manchester City bardziej zasłużył na awans do finału? - Nie wiem. Jest jak jest - powiedział sam Guardiola. Jednak co do jednego nie mamy wątpliwości: przewaga Ancelottiego tkwi w zmianach, bo okazuje się, że na ławce rezerwowych ma jokera w postaci między innymi Eduardo Camavingi.
A Ancelotti wykorzystuje te "karty" do walki z najlepszymi drużynami w Europie. Włoch udowadniał to w tej edycji Ligi Mistrzów już pięciokrotnie i choć wydawać się może, że ci rezerwowi wprowadzają więcej chaosu niż spokoju w grze Realu Madryt, to stoją za nimi statystyki, którym trudno zaprzeczyć. - Rodrygo i Camavinga to są takie postaci, które mogą podnieść się z ławki i odwrócić losy tego spotkania - mówił Tomasz Ćwiąkała, komentator Canal+Sport w Kanale Sportowym.
Skupmy się na postaci Eduardo Camavingi, który staje się swego rodzaju totemem Carlo Ancelottiego. W meczach rozgrywanych na Santiago Bernabeu rozegrał tylko 125 z 330 minut, ale gdy pojawiał się na murawie, Real Madryt zaczynał odrabiać straty. W ostatnich trzech spotkaniach fazy pucharowej LM rozgrywanych u siebie Real strzelił osiem goli - wszystkie po wejściu 19-letniego Francuza.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- To powoli jest tradycja, że Camavinga wchodzi w decydujących meczach w LM z ławki to podnosi intensywność, daje dużo w ofensywie, potrafi zagrać kapitalne podanie kończące się bramką. Może nie asystą, ale tak było w meczu z Osasuną. I to może nie jest typowy defensywny pomocnik od przecinania akcji. On naprawdę ma bardzo szeroki wachlarz zagrań. Natomiast Carlo Ancelotti pewnie nie będzie chciał go wystawić od pierwszej minuty, bo zdaje sobie sprawę, że na tym etapie rozwoju, ten piłkarz nie jest na tyle ukształtowany, żeby mu zaufać i żeby nie dostał żółtej kartki w pierwszych minutach meczu - dodaje Ćwiąkała w temacie Camavingi.
Decyzjami 62-letniego Włocha zachwycają się też eksperci zagranicznych mediów. - Jeśli mówimy o wielkich trenerach ery nowożytnej, Ancelotti musi być w czołówce tego zestawienia. To, co zrobił, zmiany, których dokonał... to niesamowite. Fenomenalne zachowanie, które wpłynęło na przebieg całego meczu - mówił w studio BT Sport Rio Ferdinand, były obrońca Manchesteru United, który zdobył puchar Ligi Mistrzów w 2008 roku.
Dziennikarze "The Mirror" zwracają uwagę nie tylko na zmiany personalne, ale na ich wpływ na ustawienie Realu Madryt. "Zespół z 4-3-3, w którym rozpoczął mecz, przesunął się na coś, co bardziej przypominało 4-2-4. Camavinga, mimo że miał do pomocy tylko Fede Valverde, szybko zaczął dominować w środku boiska" - czytamy. Eduardo Camavinga od 75. minuty wykonał w sumie 26 podań, z których 22 znalazły adresata.
To on przerzucił piłkę w 89. minucie w pole karne Manchesteru City do Karima Benzemy, a ten następnie odegrał do Rodrygo, by Brazylijczyk zdobył bramkę na 1:1. Camavinga napędził też akcję Realu Madryt w dogrywce, w wyniku której sędzia podyktował rzut karny. "Jedenastkę" na gola zamienił wspomniany wcześniej Benzema (3:1). To wystarczyło, aby awansować do finału Ligi Mistrzów, który odbędzie się 28 maja. W nim Real Madryt zmierzy się z Liverpoolem. Mecz rozegrany zostanie w Paryżu.
Eduardo Camavinga trafił do Realu Madryt latem ubiegłego roku. Francuz podpisał kontrakt do 2027 roku. Pomocnik w wieku 16 lat został pierwszym zawodnikiem urodzonym w 2002 roku, który zagrał w jednej z pięciu najlepszych lig europejskich. Jest też najmłodszym zawodnikiem od 1914 roku, który zadebiutował w reprezentacji Francji. Miał wtedy 17 lat i 9 miesięcy. Camavinga ma też na swoim koncie Puchar Francji z 2019 roku oraz mistrzostwo Hiszpanii, które Real świętował przed kilkoma dniami.