Hiszpanie dumni z Villarreal. "Salwa honorowa dla Villarrealu"

Hiszpańscy dziennikarze są dumni z występu Villarrealu w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów z Liverpoolem (2:3). Triumfatorzy zeszłorocznej edycji Ligi Europy walczyli dzielnie, w pierwszej połowie nawet wyrównali stan rywalizacji, ale ulegli w drugiej. "Mówią, że nie ma chwały dla przegranego, ale to nieprawda" - czytamy w hiszpańskiej prasie.

Liverpool awansował do finału Ligi Mistrzów po zwycięstwie nad Villarrealem 3:2. Angielski zespół najadł się jednak mnóstwo strachu, bo po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 2:0 i wyrównali tym samym stan rywalizacji. W drugiej części spotkania Liverpool wrzucił jednak wyższy bieg, a swojego dnia nie miał golkiper Villarrealu. Efekt? Trzy gole dla "The Reds", którzy zagrają w finale w Paryżu z Realem Madryt lub Manchesterem City.

Zobacz wideo Kibice chcą pomnika dla Banasika. "Lepiej niech w Radomiu nie staje"

"Marca": Salwa honorowa dla gigantycznego Villarrealu

Hiszpańskie media są jednak zgodne co do jednego: Villarreal odpadł z honorem. W pierwszym spotkaniu ekipa Unaia Emery'ego nie miała nic do powiedzenia. Na Wyspach pojawiały się nawet opinie, że Villarreal to "hańba dla Ligi Mistrzów". Drugi mecz wyglądał jednak zupełnie inaczej. Villarreal w pierwszej połowie zaliczył kapitalny powrót, ale ostatecznie po heroicznej walce musiał ulec. Dziennikarze wspominają też o sytuacji z 36. minuty, kiedy Villarreal nie otrzymał rzutu karnego z faul Alissona na Lo Celso.

"Żółta Łódź Podwodna" padła przeciwko Liverpoolowi po remisie w pierwszej połowie, w której strzeliła dwa gole i nie dostała oczywistego rzutu karnego. Mówią, że nie ma chwały dla przegranego, ale to nieprawda. Villarreal odpadł z Liverpoolem ze wszystkimi honorami po tym, jak objął prowadzenie 2:0 w pierwszej połowie. To wynik, który wyrównał stan rywalizacji i odsłonił kilka słabych punktów angielskiej drużyny. Villarreal i hiszpańska piłka nożna marzyli o wysublimowanej pierwszej części. Ale Liverpool zdołał wygrać po przerwie" – relacjonuje "Marca".

Hiszpanie zwracają jednak uwagę na to, jak trudne zadanie czekało Villarreal. Grali z Liverpoolem, który w tym sezonie ma szansę na poczwórną koronę. "Tylko trzy porażki w 56 meczach w tym sezonie, w których strzelili 136 bramek. Emery zdołał go rozbroić odważnym podejściem i graczami zaangażowanymi w pomysł. Ale Liverpool zareagował, gdy wydawało się, że jest pogrzebany" – czytamy.

"Mundo Deportivo": Villarreal otarł się o powrót, ale poddał się potędze Liverpoolu

"Nie mogło się udać" – twierdzi "Mundo Deportivo". "Cud powrotu dział się na La Cerámica przez 45 minut, ale "Żółta Łódź Podwodna" nie nadążyła za rytmem Liverpoolu, który jest w innej kategorii i zagra swój trzeci finał w ciągu czterech lat. Dzięki swojemu charakterowi, sile i uderzeniu. Villarreal pożegnał się w wielkim stylu z Ligą Mistrzów, kolejnym pamiętnym występem. Udało mu się zostawić w tyle Juventus i Bayern i czasami wydawał się być w stanie zaskoczyć wszechmocną angielską drużynę, ale zabrakło benzyny i podopieczni Juergena Kloppa będą tymi, którzy będą mieli szansę na siódme trofeum" – napisano.

"Villarreal nie można za nic winić, ponieważ nie byli zadowoleni z osiągnięcia półfinału Ligi Mistrzów, drugiego od 2006 roku. Drużyna Emery'ego chciała, aby ta noc była historyczna i osiągnęli to, osiągając remis. Boulaye Dia i Francis Coquelin rozpętali szaleństwo na La Cerámica, ale futbol opamiętał się po przerwie. 'The Reds' wyjęli swój zwycięski gen, aby uspokoić duchy 'Żółtej Łodzi Podwodnej' i nadal rozgrywać idealny sezon" – piszą dziennikarze.

"AS": Sen Villarrealu trwał 45 minut, Liverpool finalistą

Wyczyn Villarrealu doceniają również dziennikarze "AS". "Liverpool był lepszy w dwumeczu i jest finalistą Ligi Mistrzów. Teraz nikt nigdy nie będzie mógł powiedzieć, że Liga Mistrzów jest za duża dla Villarreal. 'Żółta Łódź Podwodna' była bardzo bliska dokonania historycznego wyczynu. Jednego z tych, które zapadają w pamięć na zawsze. Podopieczni Emery'ego trzęśli Liverpoolem przez 45 minut, osiągnęli remis, spełnili marzenie miasta, całej Hiszpanii i kto wie, co by się stało, gdyby sędzia Makkelie przyznał rzut karny za faul Alissona na Lo Celso. Honor i chwała Villarrealowi. Przegrał w drugich częściach obu pojedynków. Ale pokazał, że jest godnym półfinalistą w najlepszym turnieju klubowym na świecie" – uważają dziennikarze.

"Sport": Liverpool obudził Villarreal ze snu

"Po pierwszej połowie, która przejdzie do historii, 'The Reds' świetnie zareagowali i przypieczętowali wejście do finału. Villarreal upadł, ale stanął na nogi z pierwszym finalistą Ligi Mistrzów, Liverpoolem. Do drugiej części żółci byli odpowiedzialni za utrzymywanie marzeń ponad 23 tysięcy kibiców, którzy zapełnili ich stadion. Ale wszystkie bajki mają swoje zakończenie. Klopp zaalarmował Liverpool w przerwie, a film zmienił się z romantycznego w horror. Wraz z wydaleniem Capoué zakończyła się romantyczna historia, która miała gorzkie zakończenie, ale z czasem odniesie sukces" – pisze kataloński "Sport". Dziennikarze dodają, że "Liverpool pokazał mistrzowski charakter i zrównał wszystko z ziemią".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.